We wtorek o godz. 14 premier Donald Tusk oraz prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Janusz Piechociński wystąpią na wspólnej konferencji prasowej. Przedstawią wtedy ustalenia, jakie zapadły w trakcie ich poniedziałkowego spotkania dotyczącego wejścia Piechocińskiego do rządu.

REKLAMA

Spotkanie szefa Platformy i lidera ludowców trwało 3 godziny. Piechociński wyjechał z terenu kancelarii premiera drugą bramą, omijając czekających na niego dziennikarzy.

Informacje o konferencji prasowej, na której wystąpią obaj liderzy trafiły do opinii publicznej za pośrednictwem Twittera. "Jutro po posiedzeniu Rady Ministrów wspólna konferencja prasowa premiera Tuska i prezesa Piechocińskiego, na której zostaną przedstawione szczegóły rozmowy" - napisał rzecznik PSL Krzysztof Kosiński. "Przyjazna i twórcza atmosfera spotkania i merytoryczna rozmowa" - podkreślił w kolejnym wpisie.

Informacje Kosińskiego potwierdził, również na Twitterze, rzecznik rządu Paweł Graś. Chwilę później na profilu KPRM pojawiła się notka precyzująca, że konferencja zaplanowana jest na 14:00.

Od początku nie chciał być w rządzie

Już na wyborczej konwencji PSL, gdzie doszło do zmiany na stanowisku przewodniczącego tej partii, Piechociński deklarował, że nie chce wchodzić do rządu. Nie wolno się na demokrację obrażać, wyroki demokracji trzeba przyjąć z pokorą - apelował do Waldemara Pawlaka. Prosił go też o to, by pozostał na stanowiskach wicepremiera i ministra gospodarki.


Pawlak jednak nie zmienił zdania i wywiązał się z zapowiedzianej na konwencji obietnicy odejścia z rządu. 27 listopada został odwołany przez prezydenta Bronisława Komorowskiego.

W sobotę 1 grudnia wybrano nowe władze Polskiego Stronnictwa Ludowego, które upoważniły Piechocińskiego do wejścia do rządu i rozmów z premierem Tuskiem. Otrzymałem rekomendację po dyskusji na Radzie Naczelnej, a także Naczelnym Komitecie Wykonawczym, aby pójść na rozmowy koalicyjne z wizją wejścia do rządu. Szczegóły przedstawię panu premierowi Tuskowi - mówił wtedy szef ludowców. Nie sprecyzował jednak, jakie konkretnie ma plany. Kwestią otwartą pozostało więc to, czy obejmie obie funkcje, które piastował jego poprzednik, czy może zaproponuje jakieś inne rozwiązanie.