PiS chce czasu do namysłu i odkłada rozmowy w sprawie paktu stabilizacyjnego. Choć podczas nocnych głosowań wykrystalizowała się koalicja PiS-LPR-Samoobrona, coraz wyraźniej rysuje się wizja wcześniejszych wyborów.
PiS – jak tłumaczy Gosiewski – potrzebuje czasu na analizę sytuacji po głosowaniach nad budżetem. Według niego, może to potrwać nawet kilka dni. Nie wiadomo więc, czy i kiedy rozmowy zostaną wznowione.
To doświadczenie jest dla nas istotne z punktu widzenia dalszej oceny realności paktu stabilizacyjnego. Pakt jest potrzebny, PiS jest gotowe go zawrzeć, ale musi być jasność, że wszystkie strony tego porozumienia mają dobrą wolę do jego wypełnienia - dodał.
Kolejne głosowania to kolejne odsłony politycznej walki – w nocy PiS wywalczył swojego Rzecznika Praw Obywatelskich, a Samoobrona i LPR po swojej myśli obsadziły stanowiska w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. Wyglądało więc na to, że porozumienie między tymi partiami jest bardzo bliskie.
PiS jednak odwleka zatwierdzenie paktu stabilizacyjnego i argumentuje, że potrzebuje czasu do namysłu. Nie wiadomo, czy oznacza to zwrot w stronę ewentualnej koalicji PO-PiS. Przed godz. 14 zaplanowano konferencję prasową liderów Platformy.
Jednak na wczorajszy nieformalny blok PiS- Samoobrona – LPR działacze PO zareagowali jak na otwarty cios. Zdaniem wielu, nie ma już szans na rozmowy. - To są ludzie, którzy oszukują, a z takimi ludźmi trudno siadać do gry - mówi Paweł Śpiewak. Bronisław Komorowski dodaje, że wczoraj PiS jasno określił swoje preferencje. - PiS sklecił koalicję wielkiego strachu i małych interesów, i ta koalicja będzie funkcjonowała przez jakiś czas - mówi.
Konsekwentne „nie” dla decyzji PiS było słychać także na konferencji prasowej liderów PO. Politykom Platformy nie podobał się przebieg wydarzeń w Sejmie, kiedy to do KRRiTV wybrano kandydatów, wystawionych przez LPR i Samoobronę. Jan Rokita zapowiedział, że jego partia będzie dążyć do rozwiązania takiej Rady. - Nie akceptujemy takiego sposobu rządzenia i uważamy, że im szybciej się zakończy, tym lepiej - podsumował.
O PO-PiS-ie zapomina także samo Prawo i Sprawiedliwość. - Uznaliśmy, że wszystkie te rozmowy są pozorem, a wracać do pozorów już nie ma sensu - mówił o negocjacjach z PO Jarosław Kaczyński.
Jeżeli więc nie toczą się żadne rozmowy, a parlamentarzystów gonią forsowane przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego terminy konstytucyjne, najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem stają się przedterminowe wybory.