11 stołecznych gmin zniknęło z mapy miasta. Zastąpiły je dzielnice. Zlikwidowano też starostwo powiatowe. Warszawa od wczoraj jest jedną wielką gminą z liczbą mieszkańców przekraczającą ludność Słowenii czy Estonii. Czy ta samorządowa rewolucja odbije się na codziennym życiu warszawiaków?
Dla mieszkańców zmiany powinny być właściwie niewidoczne - zapewnia sekretarz miasta Wojciech Komorowski. Przeciętny Kowalski nadal sprawy urzędowe, jak np. wyrobienie dowodu osobistego czy uzyskanie jakiegoś pozwolenia, powinien załatwić w tym samym co dotąd miejscu. Tam zmieni się tylko szyld: zamiast gmina – dzielnica, zamiast starostwo – miasto stołeczne Warszawa. Pamiętać jednak trzeba, iż od tej pory inaczej należy adresować pisma.
Administracyjną rewolucję mogą natomiast odczuć urzędnicy. Na razie jeszcze wszyscy pracują, ale nowy prezydent może wprowadzić zmiany, zwolnić np. część pracowników (ok. 20 proc. z 5-tys. rzeszy urzędników).
Niektórzy, zwłaszcza ci na dyrektorskich stanowiskach, nerwowo szukają innego zajęcia. Część dzwoni do swoich przełożonych z zapytaniem, jaką teraz pełni funkcję.
Zamieszanie jest też ze szkołami - trzeba będzie zmienić numerację. Okazało się bowiem, że jest teraz kilka gimnazjów z numerem 1.
Foto: Archiwum RMF
16:05