Prowadzone przez ostatnie pięć dni w egipskiej miejscowości Taba izraelsko-palestyńskie rokowania nie doprowadziły do porozumienia.
Główny negocjator państwa żydowskiego, szef izraelskiej dyplomacji Szlomo Ben Ami podkreślał jednak, że były to najbardziej owocne negocjacje w tej fazie bliskowschodniego procesu pokojowego. "Mamy wrażenie, że jesteśmy bliżej zawarcia ostatecznego porozumienia z Palestyńczykami niż kiedykolwiek. Osiągnęliśmy postępy niemal we wszystkich istotnych kwestiach. W niektórych, postęp ten jest bardzo znaczący" – mówił Ben Ami. Przedstawiciele Autonomii Palestyńskiej zapowiadają, że kolejnym krokiem będzie planowane na przyszły tydzień spotkanie palestyńskiego przywódcy Jassera Arafata z izraelskim premierem Ehudem Barakiem w Szwecji. Izraelskie źródła podkreślają jednak, że Barak nie podjął jeszcze w sprawie tego spotkania ostatecznej decyzji. Oficjalnie rokowania pokojowe mają zostać wznowione dopiero po wyborach nowego premiera w Izraelu rozpisanych na 6 lutego. Izraelska opozycja natomiast zapowiada, że w razie przejęcia władzy nie będzie uznawać żadnych porozumień z Taby. Ustalenia te pozbawione są znaczenia, gdyż nie zatwierdzi ich parlament - oświadczyła konserwatywna partia Likud, której lider Ariel Szaron najprawdopodobniej pokona Ehuda Baraka w wyborach na premiera za półtora tygodnia. Zdaniem obserwatorów, rozmowy w Tabie, podobnie jak wczorajsza konferencja prasowa, były zwykłą reklamówką przedwyborczą dla Ehuda Baraka. Media jednogłośnie twierdzą, że realny wynik negocjacji jest praktycznie zerowy. Posłuchaj relacji korespondenta radia RMF FM z Tel Awiwu, Elego Barbura:
09:50