Jak podały wczoraj władze izraelskie premier Izraela Ehud Barak postanowił wstrzymać kontakty dyplomatyczne z przywódcą Palestyńczyków Jaserem Arafatem do czasu wyborów w Izraelu, czyli do 6 lutego.
W oświadczeniu, które wydało biuro Baraka podkreślono, że będą utrzymywane jedynie kontakty w sprawach bezpieczeństwa i powstrzymania fali przemocy. Dodano, że Barak już poinformował o swojej decyzji sekretarza generalnego ONZ Kofi Annana i przewodzącą w tym półroczu Unii Europejskiej - Szwecję. Wcześniej palestyński minister informacji Jaser Abed Rabbo powiedział, że spotkanie przywódcy palestyńskiego Jasera Arafata i ustępującego premiera Izraela Ehuda Baraka możliwe jest w najbliższych dniach. W sobotę radio izraelskie jako miejsce spotkania obu polityków wymieniało Sztokholm.
Dwa dni temu zakończyły się izraelsko - palestyńskie negocjacje prowadzone w egipskim kurorcie Taba. Co prawda nie doprowadziły one do przełamania kryzysu, jednak stosunki między stronami bliskowschodniego konfliktu polepszyły się. Pomimo ostrej krytyki izraelskiej polityki wobec Autonomii Jaser Arafat powiedział w Davos, że jest gotowy do dalszej współpracy. Nadzieję na zawarcie porozumienia ma także izraelski laureat Pokojowej Nagrody Nobla, były premier Szimon Peres. "Sądzę, że bez rozmów w Tabie mielibyśmy bardzo głęboki kryzys, ludzie straciliby nadzieję na pokój. Nauczyliśmy się, że my Izraelczycy mamy partnera po stronie Palestyńskiej i mam nadzieję, że Palestyńczycy myślą podobnie." Izraelsko - palestyńskie negocjacje w Tabie zakończyły się wspólnym oświadczeniem. Obie strony przyznały, że jeszcze nigdy nie były tak blisko osiągnięcia porozumienia.
6 lutego w Izraelu odbędą się wybory parlamentarne i wybory premiera. W tych ostatnich, w których o reelekcję ubiega się laburzysta Barak, faworytem jest szef prawicowej partii Likud Ariel Szaron. Wszystko wskazuje na to, że to on wygra walkę o władzę w państwie. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami przywódca prawicy zamierza usztywnić politykę wobec Palestyńczyków.
foto RMF FM
03:50