Mogły zawieść hamulce – to hipoteza dotycząca stanu polskiego autobusu, który w niedzielę rozbił się koło Grenoble we Francji. Jak powiedział Paweł Usidus, główny inspektor transportu drogowego, oprócz hamulców mogły zadziałać także inne czynniki, jak np. prędkość, z jaką jechał autokar.

REKLAMA

Możliwe, że przy mniejszej szybkości te hamulce by nie zawiodły. Co to znaczy – zawiodły hamulce? Że nie były przystosowane do tak stromego zjazdu i wagi, jaką ma autobus pełen pasażerów i bagażu. One w takiej sytuacji nie mogły zadziałać z przyczyn technicznych czy fabrycznych. Tutaj wiele jest pytań, na które dopiero specjaliści będą w stanie odpowiedzieć - powiedział RMF FM Paweł Usidus.

Autobus jest obecnie badany przez specjalistów. Jak twierdzi Krzysztof Łopatowski, prawnik reprezentujący właściciela firmy przewozowej Caban, pojazd był wyposażony w najnowszy system hamulcowy. Nie potrafię tego technicznie określić, natomiast był to taki system hamulcowy, który upoważniał do jazdy autobusem – prawdopodobnie – w takich trudnych warunkach - stwierdził Łopatowski.

Prokuratura w Grenoble również twierdzi, że przyczyną wypadku mogły być źle funkcjonujące hamulce. Śledczy opierają się na zeznaniach świadków wypadków - głównie motocyklistów, którzy jechali tuż za autobusem i którzy twierdzą, że przez długi czas pojazd jechał po stromej drodze bez przerwy hamując. Autobus miał cały czas zapalone czerwone światła stopu, a z podwozia sypały się iskry - tłumaczy Serge Samuel, prokurator z Grenoble. Według niego, tę wersję potwierdzają ślady opon na drodze. Prokuratura zapowiada, że jeden z kierowców, który przeżył wypadek, zostanie przesłuchany, kiedy tylko pozwolą na to lekarze.

Autokar nie miał prawa wjechać na drogę RN 85 z miejscowości Gap do Grenoble. Jak dowiedział się RMF FM w prefekturze w Grenoble, tą trasą mogą jeździć wyłącznie autobusy szkolne oraz ciężarówki z zaopatrzeniem.