Dokładnie o godzinie piętnastej 24 lutego 1953 roku w Warszawie komunistyczni zbrodniarze wykonali wyrok na generale Emilu Fieldorfie "Nilu". W 59. rocznicę jego śmierci wciąż nie wiemy, gdzie został pochowany. Kolejne poszukiwania miejsca pochówku mają się rozpocząć w marcu.
Poszukiwania szczątków generała "Nila" mają tak doniosłe znaczenie przede wszystko ze względu na symbolikę jego postaci. Generał był uczestnikiem wojny z bolszewikami, w 1940 pierwszym emisariuszem przerzuconym do kraju z Francji i jako dowódca KEDYW-u (Kierownictwo Dywersji Komendy Głównej Armii Krajowej) - człowiekiem, który wydał rozkaz likwidacji generała SS Franza Kutschery.
Po wojnie generał-konspirator spędził pod fałszywym nazwiskiem dwa lata w obozie pracy na Uralu. Wrócił do Polski i uwierzywszy w zapowiedź amnestii w 1948 roku ujawnił się, za co zapłacił najwyższą cenę. "Nil" był najwyższym rangą dowódcą podziemia z czasów wojny, po której już nie konspirował. Mimo tortur, nie współpracował z UB. Po sfingowanym procesie skazano go na powieszenie jak pospolitego przestępcę lub hitlerowca.
Jak wspominał obecny przy egzekucji prokurator, generał poprosił tylko o powiadomienie rodziny. Cały czas wyprostowany patrzył prokuratorowi prosto w oczy.