Trwające ponad sześć lat śledztwo w sprawie niegospodarności w polskich stadninach koni arabskich zostało umorzone. Brak znamion czynu zabronionego – uznała Prokuratura Regionalna w Lublinie, która - jak ustaliło radio RMF FM - analizowała w tym śledztwie aż 15 lat działania nie tylko zarządu stadniny w Janowie Podlaskim, ale również stadnin w Białce i Michałowie oraz kwestie związane z organizacją Dni Konia Arabskiego.

REKLAMA

Ponad sześć lat śledztwa prowadzonego przez trzech prokuratorów kończy się umorzeniem ze względu na brak znamion czynu zabronionego w ocenianych działaniach i decyzjach. Jak ujawnił radiu RMF FM rzecznik Prokuratury Regionalnej w Lublinie Andrzej Jeżyński, postępowanie dotyczyło siedmiu różnych zdarzeń będących przedmiotem zainteresowania ze strony prokuratury, jak również Centralnego Biura Antykorupcyjnego i policji. Jak precyzuje, chodziło o działalność w okresie aż 15 lat - od lipca 2001 roku, do lutego 2016 roku i to nie tylko zarządu stadniny w Janowie Podlaskim kierowanej wówczas przez Marka Trelę, ale również stadnin w Białce i Michałowie oraz zdarzeń związanych z organizacją Dni Konia Arabskiego.

Prokurator ustalił kwoty potencjalnych szkód w majątku poszczególnych stadnin na łączną kwotę prawie 4 milionów złotych. Przedmiotem postępowania było również doprowadzenie do zgonu jednej z klaczy w Janowie Podlaskim (klaczy "Pianissima"), jak również oceniane były pewne decyzje gospodarcze związane z inwestycjami podejmowanymi przez zarząd stadniny w Janowie - mówi radiu RMF FM rzecznik Prokuratury Regionalnej w Lublinie Andrzej Jeżyński.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Rozmowa Tomasza Staniszewskiego z prokuratorem Andrzejem Jeżyńskim

Postępowanie - powtarzamy - umorzone. Jako pierwszy poinformował o decyzji prokuratury na swoim blogu HipoLogika Marek Szewczyk. My ustaliliśmy, że orzeczenie Prokuratury Regionalnej w Lublinie liczy prawie 80 stron. Nikomu nie postawiono zarzutów, we wszystkich siedmiu analizowanych przypadkach jako podstawę umorzenia stwierdzono brak znamion czynu zabronionego w ocenianych przez prokuraturę działaniach i decyzjach.

Trela: Może kiedyś ktoś podsumuje koszty tego przedsięwzięcia

Decyzja o umorzeniu postępowania nie dotarła i nie dotrze do Marka Treli, bo postępowanie było prowadzone "w sprawie" a nie przeciwko komukolwiek. Byłem przesłuchany jako świadek - mówi były prezes stadniny koni arabskich w Janowie Podlaskim dziennikarzowi RMF FM Tomaszowi Staniszewskiemu. Od niego Marek Trela dowiedział się, czego konkretnie dotyczyło prowadzone przez ponad 6 lat postępowanie Prokuratury Regionalnej w Lublinie. Nie chodziło o wskazywany wcześniej okres 2013-2016 i nie tylko o Janów, ale także o stadniny w Michałowie i Białce.

Pytany, jak przyjął decyzję prokuratury o umorzeniu śledztwa, odpowiada: "Ja mam w tym wszystkim czyste sumienie. Wszystko to, co stało się po moim odejściu na nieszczęście dla stadniny i hodowli skończyło się klapą". Według Marka Treli padła stadnina i polska hodowla, bo Michałów podążył tym samym szlakiem Janowa w potężny kryzys.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Rozmowa Tomasza Staniszewskiego z Markiem Trelą

Marek Trela wyklucza swój powrót do stadniny. Odpowiada słowami: "Nie wchodzi się dwa razy do tej samej wody w rzece". Poza tym jego zdaniem to jest zupełnie inny Janów.

Tam już prawie nic nie zostało z tego, co ja zostawiłem. Inna sytuacja, inne warunki, a poza tym ja mam 70 lat. To miejsce zawsze było dla mnie bardzo ważne, całe życie tam spędziłem - i tu Marek Trela zaznacza: "Jeżeli będę poproszony o pomoc - pomogę, ale nie jestem w stanie wziąć na siebie odpowiedzialności za wyciąganie z dołka firmy".

Jego zdaniem to, co najtrudniej będzie odbudować, to stado klaczy, bo wyprzedane zostały cenne konie, które - jak podkreśla - nie powinny być sprzedawane w ogóle.

"Dobra zmiana" w państwowych stadninach

Najpierw może historia. W Janowie Podlaskim Andrzej Krzyształowicz w 1956 roku objął stanowisko dyrektora stadniny. Piastował je do momentu przejścia na emeryturę w 1991 roku. 35 lat w stadninie. Ignacy Jaworowski kierował hodowlą koni w Michałowie przez 44 lata. Jego następca - Jerzy Białobok - w stadninie przepracował 39 lat, z czego przez 19 lat był jej prezesem. Marek Trela w 1978 roku zaczynał w Janowie Podlaskim jako lekarz weterynarii. W 1995 został hodowcą i wiceprezesem stadniny. Na stanowisko prezesa spółki powołano go w 2000 roku.

19 lutego 2016 roku z Janowa odwołano Trelę z Michałowa - Białoboka. Od tego dnia stadniną w Michałowie kierowało sześć osób: Anna Durmała, Maciej Grzechnik, Monika Słowik, Marek Romański, Marek Skomorowski i od lutego zeszłego roku znów Monika Słowik. Średnia kadencja prezesa w stadninie to jeden rok!

Janowem - najstarszą państwową stadniną - od marca kieruje Marcin Oszczapiński. To już siódma osoba na tym stanowisku od 2016 roku. Jest następcą Hanny Sztuki, która przejdzie do historii, jako najkrócej urzędujący prezes w Stadninie Koni Janów Podlaski. "Rządziła" - o ile można tak powiedzieć o kimś, kogo załoga nie chciała wpuścić na teren stadniny - 5 dni. Przed Sztuką prezesem był były parlamentarzysta PiS Lucjan Cichosz, który zastąpił Marka Gawlika, który zastąpił Grzegorza Czochańskiego, który zastąpił Sławomira Pietrzaka, który zastąpił działacza Solidarnej Polski - Marka Skomorowskiego. Ten prezes zasłynął stwierdzeniem, że nie miał styczności z hodowlą koni arabskich, ale jak wyjawił - "Już widzę, że będzie to moja pasja życiowa". Może dlatego ten sam Skomorowski trafił 5 lat później do Michałowa. To nie fikcja to fakty.

"Za złodziejstwo zwolniłem..." Co po ponad 7 latach z tych słów zostało?

Mam trzymać facetów, którzy z działalności na majątku państwowym organizują sobie lekkie życie? - tak 13 kwietnia 2016 roku na posiedzeniu sejmowej komisji rolnictwa mówił Krzysztof Jurgiel. Szef resortu rolnictwa przedstawiał informację na temat aktualnej sytuacji w stadninie koni w Janowie Podlaskim, argumentując "Za złodziejstwo zwolniłem, nie za niefachowość".

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Krzysztof Jurgiel podczas posiedzenia sejmowej komisji rolnictwa (13.04.2016)

Po ponad 6 latach śledztwo w sprawie nie tylko tej - jak mówił Jurgiel - "grupy lobbingowej, która żerowała na stadninie koni" zostało umorzone. Analizowano - powtarzam - aż 15 lat działania nie tylko zarządu stadniny w Janowie Podlaskim, ale również stadnin w Białce i Michałowie oraz kwestie związane z organizacją Dni Konia Arabskiego. Brak znamion czynu zabronionego - uznała Prokuratura Regionalna w Lublinie.

Pytany o umorzenie Krzysztof Jurgiel, obecny europoseł PiS ujawnia, że nie był tej sprawie przesłuchiwany, bo nie wydawał żadnej decyzji, ani też nie zna uzasadnienia postanowienia prokuratury. Jednocześnie dziwi się, że postępowanie trwało ponad 6 lat i dopiero zmiana władzy spowodowała, że nagle - jak mówi - prokuratura je umorzyła.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Rozmowa Tomasza Staniszewskiego z Krzysztofem Jurgielem

Były minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel podkreśla - "nie mogę odpowiadać za następców" i winę za obecną sytuację stadnin zrzuca na Jana Krzysztofa Ardanowskiego. Jego zdaniem były minister, obecny doradca prezydenta, szef Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich miał gotowy program zmian, ale zaniechał działań. Teraz według Jurgiela sprawą stadnin mogłaby zająć się komisja sejmowa, na przykład sprawiedliwości czy rolnictwa, które ujawniłyby dokumenty, które w tej sprawie - jego zdaniem - istnieją, on miał do nich dostęp i na podstawie których Agencja Nieruchomości Rolnych podejmowała decyzję o zwolnieniu Marka Treli i Jerzego Białoboka z kierowania stadninami w Janowie i Michałowie.

Dodam, że Marek Trela podał byłego ministra rolnictwa do sądu za słowa "Za złodziejstwo zwolniłem, nie za niefachowość". Jurgiel schował się jednak za immunitetem najpierw posła, potem europosła, którym jest od roku 2019.

"Dobra zmiana" w wymiarze finansowym

Jeszcze przed zmianą rządów w Polsce, Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa - od 1 września 2017 roku - następca Agencji Nieruchomości Rolnych, który nadzoruje stadniny zdążył podjąć decyzję o dokapitalizowaniu Janowa i Michałowa. W przypadku pierwszej ze stadnin chodzi o ponad 27 mln zł. 13 i pół mln otrzymała Stadnina Koni Michałów. Pieniądze są już na rachunkach stadnin.

>>>ZOBACZ SZCZEGÓŁY INTERPELACJI<<<

Przypominam, w 2015 roku na koncie stadniny w Janowie Podlaskim było 3,2 mln zł. W 2016 roku stadnina jeszcze była na plusie - 81 tys. zł. Natomiast w kolejnych latach notowała finansową katastrofę: w 2017 strata 1,6 mln zł; w 2018 - strata 3,3 mln zł; w 2019 - strata 1,25 mln zł; w 2020 - strata 3,53 mln zł. To był efekt rządów pięciu kolejnych prezesów tej stadniny, jacy przyszli tam po odwołanym Marku Treli. W Stadninie Koni Michałów na koniec 2015 roku w kasie stadniny było 2,4 mln zysku. Rok 2016 - już 1,7 mln zł; 2017 rok - 900 tys. zł. W 2018 roku po raz pierwszy w swojej prawie 70-letniej historii SK Michałów odnotował stratę i to w wysokości ok. 1,3 mln zł (najgorszy wynik finansowy w historii).