Na metce tegorocznych wyborów w USA - prezydenckich i do kongresu - jest rekordowa cena - niemal 4 mld dolarów. Nie ma się czemu dziwić, bo kampania toczy się wszędzie - w radiu, telewizji, na wiecach i w metrze.
Nazywamy to „widoczni w metrze”. Akcja polega na wzbudzeniu w ludziach entuzjazmu przed wyborami. Chcemy zwłaszcza zmobilizować młodych i zachęcić ich do głosowania na Demokratów.
Organizatorzy mają jednak kłopoty z prowadzeniem kampanii na niektórych stacjach. Na przykład na tej stacji jesteśmy ulicę, czy dwie od głównych kwater kampanii Busha i Cheneya. Bardzo często przychodzą tu ich pracownicy – widzą nas i od razu biegną do zarządcy stacji, domagając się, by nas wyrzucił.