Prezydent Ukrainy Leonid Kuczma został uznany winnym zlecenia porwania dziennikarza Georgija Gongadze, korupcji i prześladowania politycznego. Taki wyrok wydał trybunał ludowy, który na apel opozycji zebrał się wczoraj w Kijowie. Kilka tysięcy ludzi, biorących udział w happeningu, domagało się skierowania Kuczmy na leczenie psychiatryczne i rozpoczęcia przez parlament procedury impeachmentu, czyli odsunięcia prezydenta od władzy.
Opozycja liczyła, że w posiedzeniu "trybunału" weźmie udział kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt tysięcy osób. Tak niska frekwencja to wina pogody - żartowali przedstawiciele opozycji, ale nie ukrywali, że liczyli na więcej uczestników. Nie odnotowano żadnych zamieszek. Demonstrujący nieśłi hasła "Precz z Kuczmą" oraz "Kuczma, pamiętaj o losie Caucescu". W posiedzeniu "trybunału nad Kuczmą" mógł wziąć udział każdy. Uczestnicy otrzymali karteczki z czterema propozycjami sentencji wyroku: pozostawić na stanowisku, zdymisjonować, wysłać na emeryturę lub oddać pod sąd. Wczoraj podobne happeningi odbyły się we Lwowie i w Łuhańsku. W pierwszym przypadku prezydenta Kuczmę "skazano" na dożywotnie więzienie, a w drugim "wysłano" na wcześniejszą emeryturę. Najpoważniejszy jak dotąd kryzys na Ukrainie trwa od kilku miesięcy. Spowodowało go właśnie oskarżenie prezydenta o zlecenie porwania dziennikarza Georgija Gongadze i wykorzystywanie niezgodnych z prawem metod w zwalczaniu opozycji. Kuczma uporczywie zaprzecza tym zarzutom. Tymczasem władze Kijowa zamierzali zniechęcić Ukraińców do manifestowania przeciw Kuczmie. Organizowali koncerty i festyny z okazji ostatków. Imprezy odbywały się na tym samym placu Niepodległości, co manifestacja opozycji.
Zdaniem opozycyjnego politologa Włodymyra Połochało na pogrążonej w kryzysie Ukrainie sytuacja może się rozwijać według trzech scenariuszy, przy czym każdy z nich przewiduje odejście prezydenta Leonida Kuczmy. "Niestety, najwięcej szans - 50 procent - ma scenariusz przewidujący, że obecny kryzys przeciągnie się aż do wyborów parlamentarnych w marcu 2002 roku. To bardzo zły wariant, gdyż przewiduje dalsze osłabienie Ukrainy jako państwa" - wyjaśnił Połochało. 30 procent szans powodzenia Połochało daje scenariuszowi, który przewiduje "obronę reżimu Kuczmy poprzez ograniczone represje. Kuczma może zastosować metodę kija i marchewki i w ten sposób zdławić opór. Nazywam to wariantem przymusu". Tylko na 20 procent ukraiński politolog ocenia możliwość spełnienia się przewidywań, że protesty społeczne tak się rozszerzą, iż prezydent będzie zmuszony do odejścia, i to pod warunkiem, że - tak jak swego czasu Jelcyn - Kuczma otrzyma pewne gwarancje bezpieczeństwa.
Według Połochało Kuczma to człowieku, który nie podejmuje samodzielnie decyzji. "On stale ulega sugestiom. Z wielu wybiera jedną, ale żadna nie jest efektem jego przemyśleń. Ponadto warto wiedzieć, że to człowiek, który uwielbia atrybuty władzy, prezydentem został z przypadku, a polityczne oddanie współpracowników jest dla niego cenniejsze niż ich profesjonalizm". Połochało uważa, że opozycja robi błąd, bezapelacyjnie żądając ustąpienia prezydenta. "Kuczma nie odejdzie bez gwarancji. W końcu ma rodzinę, a i o sobie może myśleć jako o człowieku, którego potem mogą ciągać po sądach. Musi więc mieć pewność, że po odejściu nie będzie miał problemów ani on, ani jego rodzina". Zdaniem Połochały, "reżim Kuczmy wyczerpał się" i w tym należy upatrywać przyczyn wybuchu kryzysu. "Kuczma skoncentrował się na wewnętrznych intrygach, rozkoszował się atrybutami władzy, z pola widzenia całkowicie stracił państwo i problemy jego rozwoju. Proces rozpadu reżimu Kuczmy trwa już od dłuższego czasu". Obecnie poparcie społeczne dla Kuczmy nie przekracza 14 procent. Kuczma ma najniższe notowania w historii swej prezydentury i jest śmiertelnie przerażony wysoką popularnością premiera Juszczenki, któremu nie ufa. Połochała dostrzega w obecnej sytuacji także elementy pozytywne. "Najważniejsze jest to, że Kuczmie nie udała się koncepcja sprowadzenia parlamentu do roli marionetki w jego własnych rękach. Obecny kryzys to dla Ukrainy ogromna szansa na demokratyzację". Według politologa, na Zachodzie nie ma już iluzji co do Kuczmy. "Tam już wiedzą, że hasła reform rynkowych i integracji z UE były tylko hasłami i niczym więcej. Kuczma nigdy nie miał takich zamierzeń i robił to tylko na użytek Zachodu. Polska być może jest ostatnim krajem na świecie, gdzie jeszcze nie upadł ten mit".
Kuczma wygrał przedterminowe wybory prezydenckie w 1994 roku. Jesienią 1999 ponownie zwyciężył, ale opozycja podejrzewa, że stało się to drogą poważnych manipulacji i fałszerstw. W listopadzie minionego roku w Kijowie przedstawiono nagrania, których miano dokonać w gabinecie prezydenta. Z treści rozmów wynika, że Kuczma stosował nielegalne metody w zwalczaniu oponentów politycznych, ale największy wstrząs wywołało podejrzenie o współudział w porwaniu dziennikarza Georgija Gongadze, który potem został brutalnie zamordowany.
foto EPA
00:50