"Działania rządu Wiktora Juszczenki są niewystarczające" - twierdzi przytłaczająca większość ukraińskiego parlamentu. Oznacza to, że dni reformatorskiego gabinetu premiera są już policzone. Za rezolucją krytykującą rząd zagłosowało ponad 280 posłów, przeciwnego zdania było tylko 65 deputowanych.
Prawdopodobnie już w przyszłym tygodniu dojdzie do głosowania nad wotum nieufności dla ekipy Juszczenki. Jeśli wniosek w tej sprawie zostanie zatwierdzony, cały rząd będzie zmuszony podać się do dymisji. Deputowanym nie podoba się rządowa polityka reform rynkowych i zbliżenia z Zachodem. Polityk naraził się też oligarchom - wpływowym biznesmenom - którzy uważają, że z powodu reform stracą możliwość prowadzenia pół legalnych interesów. Mimo tak fatalnej oceny wśród parlamentarzystów, Juszczenko ma wysokie notowania w sondażach opinii publicznej. Obserwatorzy zwracają uwagę na postawę wszechwładnego prezydenta Leonida Kuczmy, który na czas debat w sprawie losów rządu faktycznie usunął się w cień. Juszczenko zapytany, dlaczego przez ostatnie dwa dni nie spotykał się z Kuczmą i dlaczego prezydent nie broni rządu reformatorów, odpowiedział, że pytanie to należy skierować do głowy państwa. Jednak Kuczma wczoraj wyraźnie unikał dziennikarzy. Juszczenko uważa, że los rządu w praktyce jest już przesądzony, ale nie odczytuje tego jako porażki sił demokratycznych. Według niego, czwartkowe głosowanie to wynik zmowy politycznej komunistów i oligarchów. "Mam wrażenie, że Ukraina nie potrzebuje obecnie efektywnego rządu. Najwidoczniej wszyscy musimy jeszcze do tego dorosnąć" - powiedział.
Podczas wczorajszej burzliwej debaty poprzedzającej głosowanie nad oceną pracy rządu nie brakowało sytuacji dramatycznych. Jedna ze zwolenniczek Juszczenki - Lidia Hryhorowycz próbowała dokonać samospalenia na forum parlamentu. Kobieta wyjęła z kieszeni butelkę z łatwopalnym płynem, prawdopodobnie z benzyną, oblała swoje ubranie i próbowała się podpalić. Zanim doszło do tragedii desperatkę obezwładniono.
foto EPA
07:45