Ukraiński parlament chce odwołania proreformatorskiego i prozachodniego rządu Wiktora Juszczenki. Opinie ten temat są podzielone: „Prezydent pokazał Zachodowi, że zależy mu na utrzymaniu reformatorskiego rządu, a jednocześnie, za kulisami robił wszystko, by się go pozbyć” – twierdzi Mykoła Tomenko, politolog z Kijowa. Według Arkadiusza Sarny z Ośrodka Studiów Wschodnich, jest to jednak wyzwanie rzucone Kuczmie przez bogatych i wpływowych biznesmenów.
Ukraiński prezydent Leonid Kuczma zasłużył na Oskara za wyreżyserowanie dymisji premiera Wiktora Juszczenki - uważa Mykoła Tomenko, politolog z Kijowa. Jego zdaniem, prezydent pokazał Zachodowi, że zależy mu na utrzymaniu reformatorskiego rządu, a jednocześnie, za kulisami robił wszystko, by się go pozbyć. Ukrainie grozi poważny kryzys: "Parlament zupełnie stracił funkcjonalność, o reformach można zapomnieć. Dla Kuczmy najważniejsze jest, że Rada Najwyższa nie będzie już mogła przegłosować wniosku o odsunięciu go od władzy" - mówił politolog.
Inny pogląd na tę sprawę ma Arkadiusz Sarna, analityk z Ośrodka Studiów Wschodnich w Warszawie. Uważa on, że głosowanie nad wotum nieufności dla Juszczenki to w istocie wyzwanie rzucone Kuczmie przez popierających go do tej pory oligarchów, czyli bogatych i wpływowych biznesmenów. Jedno jest pewne: dymisja rządu wpłynie na pogorszenie stosunków Ukrainy z Zachodem i doprowadzi do zbliżenia na linii Kijów - Moskwa. Podczas dzisiejszej sesji ukraińskiego parlamentu za odwołaniem Juszczenki zagłosowało ponad 260 deputowanych, przeciwnego zdania było niespełna 70 posłów.
foto EPA
14:35