Kolejna antyprezydencka demonstracja w Kijowie. Ponad cztery tysiące ludzi, głównie studentów przeszło ulicami miasta wznosząc hasła "Ukraina bez Kuczmy i oligarchów". Organizatorzy chcą swoimi protestami przyczynić się między innymi do budowy świadomości obywtelskiej Ukraińców.
Kilkugodzinny protest przebiegł bez incydentów. Do podobnej demonstracji doszło wczoraj. Obydwie maniferstacje zorganizował jeden z trzech opozycyjnych ośrodków – Obywtelski Komitet "Za prawdę". Manifestacja zaczęła się przed gmachem parlamentu. Tu wyrażono poparcie dla premiera ukraińskiego rządu Wiktora Juszczenki. Potem kolumna demonstrantów, blokując ruch samochodów, przeszła przez centralne ulice miasta. Protest zakończył się mityngiem na Placu Sofijskim. Wystąpił m.in. Wołodymyr Olijnyk, mer Czerkas - miasta na Ukrainie środkowej, którego władze, jako jedyne w kraju, otwarcie występują przeciwko rządom prezydenta Leonida Kuczmy. "Nie mamy prezydenta, rządzi nami dyktator. Kuczma już dawno temu dokonał przewrotu. Nie działa konstytucja i prawo. Nie mamy innego wyjścia, jak pójść drogą Jugosławii. Jugosławia bez Miloszewicza, Ukraina bez Kuczmy' - krzyczał do mikrofonu Olijnyk. Z kolei Wołodymyr Czemerys, jeden z organizatorów pierwszych antyprezydenckich akcji w Kijowie pod koniec ubiegłego roku, wyjaśniał zebranym, że w kraju, gdzie nie działają demokratyczne procedury, swoje opinie można wyrażać wyłącznie na ulicy. "Coś niecoś uzyskaliśmy. Zdymisjonowano Krawczenkę (minister spraw wewnętrznych) i Derkacza (szef służb specjalnych). Ale nie chcemy na tym poprzestać. Nasz program, to Ukraina w Europie" - mówił. Weteran ukraińskiego ruchu niepodległościowego, Łewko Łukianenko, powiedział, że akcje protestacyjne muszą być kontynuowane, a Kuczma ustąpi, gdy na ulice wyjdzie co najmniej 100 tys. ludzi. "Kuczma panicznie boi się tłumów" - tłumaczył Łukianenko. W rychłą rezygnację prezydenta Kuczmy wierzy jednak coraz mniej osób. Przedstawiciele Obywatelskiego Komitetu "Za prawdę" w nieoficjalnych rozmowach przyznają, że budują swój program nie na miesiące, a na lata (kadencja Kuczmy kończy się w 2004 r.), a zasadniczy cel widzą we wzmocnieniu świadomości obywateli w całym kraju. Wyjaśniają przy tym, że dymisja Kuczmy nie może być najważniejszym celem, gdyż na przejęcie władzy czyhają oligarchowie z otoczenia prezydenta (oligarchami potocznie nazywa się grupę najbogatszych w kraju polityków i biznesmenów). Według nich, gdyby do tego doszło, Ukraina mogłaby mieć wkrótce jeszcze gorszego prezydenta niż Kuczma. Najważniejsze cele Komitetu na najbliższą przyszłość, to niedopuszczenie do dymisji prozachodniego premiera Juszczenki oraz wybory parlamentarne w marcu przyszłego roku.
foto EPA
14:15