Donald Tusk nie pojawi się w środę w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, do której został wezwany jako świadek w śledztwie przeciwko byłym szefom Służby Kontrwywiadu Wojskowego o podjęcie bez zgody władz współpracy z rosyjską FSB. Rzecznik Rady Europejskiej poinformował, że obowiązki wymagają obecności Tuska tego dnia w Parlamencie Europejskim. W związku z tym - jak ustalił reporter RMF FM Mariusz Piekarski - warszawska prokuratura wyznaczy kolejny termin przesłuchania.
Jak usłyszała od rzecznika szefa Rady Europejskiej korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon, Donald Tusk będzie w środę w Parlamencie Europejskim w Strasburgu i nie będzie mógł pojawić się na przesłuchaniu w prokuraturze w Warszawie. Rzecznik podkreślił, że wynika to z obowiązku złożenia sprawozdania z ubiegłotygodniowego szczytu UE w Brukseli.
Środowe wystąpienie Tuska w europarlamencie było od dawna zaplanowane - po każdym unijnym szczycie szef RE jest bowiem zobowiązany zdać eurodeputowanym relację z podjętych decyzji.
Z przesłanego nam oświadczenia wynika jednak, że szef Rady Europejskiej nie wyklucza stawienia się w warszawskiej prokuraturze jako świadek, ale w innym terminie.
Śledztwo w sprawie współpracy SKW z FSB prowadzi wydział wojskowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Tusk - jako były premier - miał w nim zeznawać jako świadek.
Wezwanie na to środowe przesłuchanie prokuratorzy wysłali 1 marca, a więc z dwutygodniowym wyprzedzeniem. Zostało wysłane do Sopotu - na adres zamieszkania byłego premiera.
W związku z tym, że szef RE nie może pojawić się w stołecznej prokuraturze w środę, ma ona wyznaczyć inny termin przesłuchania. Nowy termin - jak dowiedział się Mariusz Piekarski - prokuratorzy wyznaczą jednak dopiero wtedy, gdy minie ten środowy. Nasz dziennikarz usłyszał w prokuraturze, że trudno wyznaczać nowe terminy, gdy nie ma pewności, że do przesłuchania nie dojdzie teraz.
Według ustaleń Mariusza Piekarskiego, śledczy biorą pod uwagę uzgodnienie kolejnego terminu tak, aby obowiązki Donalda Tuska tym razem nie kolidowały ze złożeniem przez niego zeznań w Polsce.
Teoretycznie jest możliwość przesłuchania Tuska w Brukseli, ale wymagałoby to zgody tamtejszego wymiaru sprawiedliwości. Jest również formuła złożenia wyjaśnień przed polskim konsulem, ale śledczy - jak ustalił nasz reporter - chcą sami zadać pytania byłemu premierowi.
W grudniu 2016 roku ujawniono, że w śledztwie postawiono zarzuty byłym szefom SKW Januszowi Noskowi i Piotrowi Pytlowi. Zarzuty - jak informował wtedy PAP prok. Michał Dziekański - polegają na "przekroczeniu uprawnień funkcjonariusza publicznego wskutek podjęcia współpracy ze służbą obcego państwa bez zgody prezesa Rady Ministrów, wymaganej przez ustawę o SKW i SWW".
Zawarta w kwietniu 2010 roku, tuż po katastrofie smoleńskiej, umowa o współpracy między SKW i FSB dotyczyła współdziałania stron przeciwko zagrożeniom odnoszącym się do którejkolwiek ze stron. A takim zagrożeniem dla FSB były m.in. działania podejmowane przez Amerykanów oraz NATO. Na celowniku SKW znalazł się prok. Marek Pasionek, który był jednym z prokuratorów nadzorujących śledztwo Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie w sprawie katastrofy smoleńskiej - pisała w grudniu "Gazeta Polska Codziennie".
Art. 9 ustęp 2 ustawy o służbach kontrwywiadu i wywiadu wojskowego stanowi, że podjęcie przez szefów obu służb współpracy z "właściwymi organami i służbami innych państw" może nastąpić po uzyskaniu zgody prezesa Rady Ministrów, który przed wyrażeniem zgody zasięga opinii ministra obrony narodowej.
W grudniu TVN i "Gazeta Wyborcza" podawały, że chodzi o umowę zawartą przez SKW w 2010 roku z rosyjskimi służbami specjalnymi, związaną z koniecznością wycofania z Afganistanu polskiego kontyngentu wojskowego, dla którego droga powrotna prowadziła przez teren Rosji. Umowa pozwalała na sprawne, bezpieczne wycofywanie naszych żołnierzy oraz sprzętu z Afganistanu - podała TVN, powołując się na rozmówców ze służb.
Według portalu niezalezna.pl, pod lupą śledczych znalazły się m.in. wizyty Rosjan w siedzibie SKW oraz delegacje gen. Janusza Noska oraz Piotra Pytla do Rosji. Według świadków przebywający w Polsce funkcjonariusze FSB mieli możliwość swobodnego poruszania się po siedzibie SKW, a na służbowym parkingu stał ich samochód, którego nie sprawdzono m.in. pod kątem urządzeń szpiegowskich. Takich przywilejów nie mieli oficerowie SKW, którzy podczas wizyty w Rosji byli pod stałą obserwacją i kontrolą FSB - napisał portal odwołując się do informacji "GPC".
(az, e)