Trybunał Konstytucyjny uznał, że uchwalona w czerwcu ustawa o TK, która była podstawą wyboru przez poprzedni Sejm pięciu nowych sędziów TK, jest częściowo niezgodna z konstytucją. Według Trybunału, ustawa jest niezgodna z konstytucją w zakresie, w jakim umożliwiła poprzedniemu Sejmowi wybór dwóch sędziów TK w miejsce tych, których kadencja upływa w grudniu. Zgodny z ustawą zasadniczą był natomiast wybór pozostałej trójki - w miejsce sędziów, których kadencja minęła w listopadzie.
Sędzia Marek Zubik podkreślił w uzasadnieniu orzeczenia, że wybór sędziów TK leży w zakresie kompetencji Sejmu, ale nie można dowolnie zmieniać sposobu funkcjonowania państwa, "aby - jak mówił - tylko i wyłącznie od swobodnego uznania matematycznej większości nawet osób cieszących się statusem przedstawicieli narodu mogło dowolnie dochodzić do zmiany reguł funkcjonowania demokratycznego państwa".
W uzasadnieniu orzeczenia sędzia Leon Kieres podkreślał ponadto, że obowiązkiem Sejmu jest wybór sędziego TK w miejsce tego, którego kadencja wygasa w ramach kadencji tego Sejmu.
Trybunał uznał, że wybór sędziów, których kadencje kończą się już w czasie kolejnej kadencji Sejmu - jak mówił sędzia Kieres: "wybór dokonany niejako z góry, przed czasem", nie może być uznany za konstytucyjny. TK uznał więc, że wyboru dwóch "grudniowych" sędziów TK (czyli w miejsce tych, których kadencje wygasają w grudniu) dokonał organ do tego nieuprawniony. Rozumując ad absurdum, można powiedzieć, że gdyby taka praktyka była dopuszczalna, to w ten sposób Sejm mógłby wybrać już teraz kolejnych sędziów - dodał sędzia Kieres.
Wskazał, że Sejm ma bowiem obowiązek dbać o ciągłość kadencji sędziów TK. Zaznaczył również, że można sobie wyobrazić tymczasowy wakat, ale nie może to być świadome działanie Sejmu, lecz splot usprawiedliwionych okoliczności.
W uzasadnieniu sędzia Kieres dodał także, że zasady zgłaszania kandydata na sędziego TK to materia wykraczająca poza wyłączność Regulaminu Sejmu, bo dotyczy doniosłej kwestii obsadzania urzędu sędziego konstytucyjnego organu.
Za niekonstytucyjny TK uznał ponadto przepis ustawy, dotyczący zaprzysięgania sędziów TK przez prezydenta RP - rozumiany inaczej niż jako zobowiązujący głowę państwa do niezwłocznego zaprzysiężenia sędziów. Sędzia Marek Zubik podkreślił w uzasadnieniu wyroku, że niezwłoczne odebranie ślubowania od sędziego TK jest konstytucyjnym obowiązkiem prezydenta. Sędzia Zubik zaznaczył również, że zwłoka z przyjęciem przez prezydenta takiego ślubowania nie może opierać się wyłącznie o zarzut dotyczący wadliwości samej podstawy prawnej wyboru - rozstrzyganie co do wadliwości ustawy leży bowiem wyłącznie w gestii TK.
Nie ulega wątpliwości, że na gruncie konstytucji odebranie ślubowania od nowo wybranego przez Sejm sędziego jest konstytucyjnym obowiązkiem głowy państwa. Właśnie z faktu, że ustawa nie określa żadnego terminu, w którym ma dojść do odebrania ślubowania, oznacza to, co jest podstawą europejskiej kultury prawnej, że taki obowiązek należy zrealizować niezwłocznie - mówił sędzia Marek Zubik. Dodał, że "nie ma żadnych rozsądnych podstaw do przyjęcia jakichkolwiek innych interpretacji przepisu". Zaznaczył także, że przepis uzależnia "rozpoczęcie statusu urzędowego sędziego" od ślubowania. Tym bardziej wzmacnia to obowiązek do niezwłocznego przyjęcia ślubowania - zaznaczył Zubik.
Sędzia Zubik zaznaczył również w uzasadnieniu wyroku, że "na gruncie konstytucji do wyłącznej kompetencji Sejmu należy dokonanie wyboru sędziego TK", a "osoba wybrana przez Sejm jest sędzią w pełnym tego słowa znaczeniu".
Sędzia Leon Kieres w uzasadnieniu wyroku wskazał również, że uchwały Sejmu o braku mocy prawnej październikowego wyboru 5 sędziów TK dotyczyły politycznego stanowiska Sejmu i nie były prawnie wiążące dla prezydenta. Chodzi o uchwały, które nowy Sejm przyjął 25 listopada późnym wieczorem - stwierdzały one, że wybór pięciu sędziów TK, dokonany w październiku przez Sejm poprzedniej kadencji, był nieważny.
Jak wskazał teraz sędzia Kieres, treścią tych uchwał było "przedstawienie politycznego stanowiska Sejmu w konkretnej sprawie, która w momencie przyjęcia uchwał została oceniona przez Izbę jako doniosła" i "niewiążące prawnie wezwanie organu państwa, tj. prezydenta, do określonego działania".
Sędzia Kieres zastrzegł, że uchwały nie były "przedmiotem kontroli" w tym postępowaniu przed TK i Trybunał się nimi bezpośrednio nie zajmował. Jak jednak dodał, TK musiał ustalić, jakie ewentualne skutki prawne miały te uchwały w związku z rozstrzyganą kwestią przepisu ustawy o TK - o wyborze sędziów.
Sędzia Marek Zubik podkreślał, że Trybunał Konstytucyjny jest elementem dobra wspólnego i nawet nieprzekonani do jego wyroków powinni szanować jego niezależność.
Nawet ci, którzy są czasem nieprzekonani do trafności tego czy innego orzeczenia, powinni w imię tego większego dobra uszanować niezależność Trybunału Konstytucyjnego - mówił sędzia.
Podkreślił również, że - jak się okazuje - "nadzwyczaj łatwo demontuje się struktury społeczeństwa obywatelskiego", z kolei - jak dodał - wspólnotę ludzi wolnych buduje się "z mozołem i czasami przez pokolenia". Temu służby Trybunał - zaznaczył.
Sędzia Leon Kieres powiedział natomiast, że Trybunał Konstytucyjny i jego sędziowie "nie byli, nie są i nie będą uwikłani w spory polityczne".
Jako instytucja ustroju RP, której status określa konstytucja, TK rzeczywiście ma charakter służebny. Służy bowiem konstytucji i ochronie tych wartości, które stanowią fundament rozwiązań konstytucyjnych - mówił sędzia Kieres.
Podkreślił, że powaga Trybunału Konstytucyjnego przejawia się także w jego orzeczeniach. Orzeczenia TK są zakorzenione w rozwiązaniach, które przyjął polski ustrojodawca. Źródłem tych rozwiązań jest wola narodu, który w drodze referendum przyjął konstytucję oraz ustalił Trybunał Konstytucyjny, który ma służyć ochronie wartości, uznanych przez naród w swojej konstytucji za szczególne i niezbywalne - mówił Kieres.
TK nie uznał ponadto sprzeczności z konstytucją przepisów czerwcowej ustawy m.in. o braku ustawowego określenia długości kadencji prezesa i wiceprezesa TK; wskazywaniu prezydentowi tylko dwóch kandydatów na te funkcje przez Zgromadzenie Ogólne TK; o braku odpowiedniego vacatio legis czy o możliwości umarzania przez TK spraw, w których nie występuje "istotne zagadnienie prawne". Część sprawy Trybunał umorzył.
Wyrok Trybunału, który obradował w składzie pięciu sędziów pod przewodnictwem sędzi Sławomiry Wronkowskiej-Jaśkiewicz, zapadł jednogłośnie. Sprawozdawcami byli sędziowie Leon Kieres i Marek Zubik.
Pierwotnie ustawę zaskarżyło PiS, kwestionujące wybór przez poprzedni Sejm pięciu sędziów TK, ale później wycofało skargę. Ponowili ją natomiast posłowie PO i PSL, a przyłączył się do niej Rzecznik Praw Obywatelskich.
Przed budynkiem Trybunału Konstytucyjnego na jego decyzję czekali zwolennicy i przeciwnicy zmian w gronie sędziów TK. Po ogłoszeniu werdyktu jedni skandowali, że "konstytucja zwyciężyła!", a drudzy, że "to jest skandal".
Z tego typu skrajnymi opiniami spotkał się również reporter RMF FM Romuald Kłosowski, który rozmawiał z zebranymi. To nie jest dla mnie żadna decyzja, bo nie można, proszę pana, być częściowo w ciąży - tak krytycznie wyrok TK skomentowała jedna z manifestujących. Inna podkreślała zaś: Konstytucja zwyciężyła i jej bronimy. Odłożyłam na dzisiaj pracę i jestem tu od 9 rano.
Przy Szucha od rana manifestowali przedstawiciele obydwu obozów - i zwolennicy, i przeciwnicy zmian dotyczących TK. Obie grupy przekrzykiwały się: "My bronimy demokracji" - wołali jedni, "Wy bronicie dyktatury" - odpowiadali drudzy, ale też często skandowali te same hasła. Obie grupy śpiewały również hymn.
Grupa, w której znaleźli się przedstawiciele m.in. Komitetu Obrony Demokracji, wykrzykiwała hasła: "Chcemy konstytucji, nie rewolucji", "Państwo prawa - nasza sprawa", "Wolne media - wolna Polska". Na jej banerach widniały napisy: "Konstytucja, Trybunał, Demokracja!" oraz "W obronie niezależności TK".
Z kolei popierający zmiany realizowane przez PiS głosili hasła: "Skorumpowani sędziowie Trybunału Konstytucyjnego wszyscy do dymisji za niszczenie demokracji i łamanie konstytucji" czy "Ratujmy Polskę".
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
8 października na podstawie uchwalonej w czerwcu nowej ustawy o TK - zgłoszonej w 2013 roku przez ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego - Sejm wybrał pięciu sędziów TK. Trzej sędziowie zostali wybrani w miejsce sędziów, których kadencja wygasała 6 listopada (czyli w trakcie kadencji poprzedniego Sejmu), a dwaj - w miejsce sędziów, których kadencja wygasała i wygaśnie 2 i 8 grudnia (w trakcie kadencji obecnego Sejmu).
Według PO, chodziło o zapobieżenie sytuacji, w której nowy parlament mógłby nie zdążyć z wyborem nowych sędziów i kadencje straciłyby ciągłość. Przeciw kandydatom głosował klub PiS, który wybór nazwał "psuciem państwa". Według PiS, PO wykorzystała niekonstytucyjne zapisy ustawy.
23 października (na dwa dni przed wyborami parlamentarnymi) posłowie PiS zaskarżyli ustawę do TK. Podkreślali, że o ile wygaśnięcie kadencji trójki sędziów nastąpiło jeszcze w ówczesnej kadencji Sejmu, o tyle mandat pozostałej dwójki wygasa w trakcie kadencji nowego Sejmu. Podważali też ideę, by ustawa określała szczegółowe zasady wyłaniania sędziów TK, bo wystarczy do tego regulamin Sejmu.
Ponadto zaskarżono m.in.: brak ustawowego określenia długości kadencji prezesa i wiceprezesa TK oraz wskazywanie prezydentowi tylko dwóch kandydatów na te funkcje przez Zgromadzenie Ogólne TK; zasadę zaprzysięgania nowych sędziów TK przez prezydenta RP (bez czego nie mogą orzekać), bo np. szefowie IPN, NIK czy RPO składają ślubowanie przed Sejmem; brak odpowiedniego vacatio legis; możliwość umarzania przez TK spraw, w których nie występuje "istotne zagadnienie prawne"; posiadanie immunitetu przez sędziego TK w stanie spoczynku; możliwość wybrania do TK magistra prawa kanonicznego.
10 listopada PiS wycofało wniosek, gdyż zdecydowało się na nowelizację ustawy o TK, którą Sejm przyjął 19 listopada. 17 listopada wniosek PiS ponowili natomiast jako własny posłowie PO i PSL. Przejęliśmy wniosek PiS; nie ma innego trybu, by spowodować, aby TK uznał, kto ma rację - mówił Borys Budka (PO). Do wniosku przyłączył się RPO Adam Bodnar - kwestionując zgodność z konstytucją przepisu, na którego mocy Sejm wybrał dwóch sędziów "grudniowych".
Prezydent Andrzej Duda nie przyjął ślubowania od 5 sędziów, wybranych przez poprzedni Sejm. Tłumaczył, że "sędziów TK mógł wybrać nowy Sejm i w normalnych warunkach właśnie w taki sposób by to nastąpiło; w moim przekonaniu to, co się stało, było poważnym naruszeniem zasad demokratycznych".
Według PiS i części prawników, nie są oni sędziami, gdyż - z powodu nieodebrania od nich ślubowania przez prezydenta - po zmianie kadencji Sejmu niezakończona procedura ich wyboru uległa dyskontynuacji. PO i część prawników uważa natomiast, że ich kadencja zaczęła się z chwilą wyboru, a zaprzysiężenie to swoista czynność techniczna.
25 listopada Sejm przyjął pięć uchwał o tym, że wybór sędziów z 8 października nie miał mocy prawnej. Niektórzy konstytucjonaliści i część opozycji uważają, że uchwały naruszają konstytucję, ponieważ Sejm nie ma prawa pozbawić urzędu sędziów TK. PiS replikuje, że uchwały mają naprawić wadliwą decyzję poprzedniego Sejmu.
2 grudnia Sejm dokonał ponownego wyboru 5 sędziów TK - kandydatów zgłosiło tylko PiS. Opozycja i część prawników twierdzili, że Sejm powinien wstrzymać się z tym wyborem do wydania wyroku przez TK. Także sam TK w poniedziałek wystąpił do Sejmu o zabezpieczenie wniosku grupy posłów przez powstrzymanie się od wyboru do czasu wyroku.
W stanowisku dla TK prokurator generalny wniósł o uznanie, że niekonstytucyjny jest jeden zapis ustawy o TK i tylko w zakresie, który umożliwił wybór dwóch sędziów "grudniowych". Słusznie wnioskodawcy zauważają, że ustawa zasadnicza przyjmuje dla sędziów Trybunału konstrukcję kadencji zindywidualizowanej, która ma zabezpieczać przed monopolizowaniem decyzji o wyborze grupy sędziów przez aktualną większość parlamentarną - napisał do TK zastępca Andrzeja Seremeta, prok. Robert Hernand.
Uczestnikiem postępowania jest także Rada Ministrów.
9 grudnia TK w pełnym składzie ma badać konstytucyjność listopadowej nowelizacji ustawy o TK autorstwa PiS, zaskarżonej przez PO, RPO i Krajową Radę Sądownictwa. Do tej sprawy włączono również najnowszą skargę I prezesa Sądu Najwyższego.
(mpw)