To jak projekt ustawy o rtv forsowali i forsują ludzie Leszka Millera, jest kolejnym przykładem zakulisowych posunięć działaczy SLD z otoczenia premiera. Czy sejmowa opozycja zdoła postawić jej tamę? Posłowie PiS-u i PO przygotowali już projekt rezolucji wzywającej rząd do wycofania się z forsowania projektu.
Mniejszościowy gabinet Leszka Millera mimo utraty jednego koalicjanta ma możliwość obronić legislacyjnego potworka, czyli ustawę o rtv. SLD straciło poparcie PSL, ale zyskało nowego sprzymierzeńca – Samoobronę. Wprawdzie jej członkowie nie podjęli jeszcze ostatecznej decyzji, ale coraz częściej w szeregach partii Leppera słychać głosy, że prace nad projektem trzeba kontynuować.
I to wbrew apelom PiS-u, Platformy Obywatelskiej, a nawet PSL–u, że nad trefnym towarem nie można pracować. Jak bowiem uzasadnia Kazimierz Ujazdowski z Prawa i Sprawiedliwości nowela o rtv to towar trefny, który powstawał z intencją czysto egoistyczną, materialną, miał służyć budowie imperium politycznego części SLD. (...) To była ustawa tworzona korupcyjnie, z ukrytym celem prywatyzacji drugiego programu telewizji publicznej.
Opozycja ma więc nadzieję, że ich apel trafi co do rozsądniejszych posłów SLD i znajdą się w szeregach Sojuszu zwolennicy postawienia mu tamy. A nadzieja ta nie jest płonna, bo - jak przyznają połowie opozycji - determinacja do przeformowania ustawy maleje w SLD z dnia na dzień.
Rzecznik SLD i szef komisji kultury Jerzy Wenderlich twierdzi jednak, że Sojusz stoi za ustawą murem. Nie potrafi jednak jasno wytłumaczyć co w tej ustawie jest tak ważnego, że należy ją uchwalić i co by się stało, gdyby wylądowała w koszu...
Kilka słów o tym, jak powstawał „trefny towar”, czyli ustawa o rtv
17:10