REKLAMA

1. Semantyczna kontrola osobista

Posąg Temidy - bogini Starożytnej Grecji, uosobienia sprawiedliwości - widywany jest powszechnie także w polskich sądach. I nikogo to nie dziwi. Kwestia przyzwyczajenia. Alegoryczna postać kobiety z opaską na oczach, oznaczającą bezstronność, nikogo nie razi.

W moim cyklu postanowiłem jednak poddać się nieco infantylnemu zadziwieniu, poudawać, że pomimo przeżycia ponad pięćdziesięciu lat na tym łez padole, jestem bardziej naiwny niż powinienem być, wziąwszy pod uwagę moje doświadczenie. Pytam więc o rzeczy niby oczywiste.

Tym razem zacząłem od samej Temidy. Bezczelnie ściągam jej opaskę, bezwstydnie rozbieram z drapowanych szat, jakbym był strażnikiem poddającym ją w moim sądzie osobistej kontroli. Na części pierwsze rozkładam jej imię.

Θέμις jest personifikacją boskiego porządku, uczciwości, prawa, prawa naturalnego i zwyczaju. Themis oznacza "boskie prawo", a nie ludzkie rozporządzenie, dosłownie "to, co zostało wprowadzone", z greckiego czasownika títhēmi (τίθημι), znaczącego "umieścić. Wyraz Themis jest właściwie nieprzetłumaczalny. To dar bogów i oznaka cywilizowanej egzystencji. Czasami oznacza prawo zwyczaju, właściwą procedurę, porządek społeczny, niekiedy tylko wolę bogów, na przykład nadnaturalny znak, omen.

2. Ciągłość tradycji : Starożytność - PRL -III RP

Porządek sprawiedliwości w III RP jest równie niewytłumaczalny jak starogrecki źródłosłów. Niby jest Konstytucja, są inne ustawy, są kodeksy, a w rzeczywistości Θέμις pookrągłowej hybrydy państwa - ni to demokracji, ni to komuny- rządzi się swoimi niepisanymi, albo spisanymi w sekrecie prawami. Tu też mamy prawo zwyczaju (pookrągłostołowe Geremkowe Pacta sunt servanda), właściwą procedurę ("formuła Kiszczaka", o której za chwilę) , porządek społeczny (na szczycie hierarchii stoją oficerowie prowadzący, poniżej ich Tajni Współpracownicy, a na samym dole feudalnej drabiny ci, którzy nigdy nikomu nie dali się zwerbować i głośno o tym mówią). Nie muszę dodawać, że wyroki zapadają zwykle z woli bogów, irracjonalne jak nadnaturalne znaki, omeny omerty, korupcyjne aury.

3. Nihil novi - wszystko o nas zawsze bez nas

Fenomen sprawiedliwości III RP jest analogiczny do starożytnej formuły: Temida faktycznie jest ślepa. Nieważne, jaką eksponowaną funkcję społeczną piastujesz, nieistotne, jak ważną rolę odgrywasz, jeżeli złamałeś najważniejsze prawo PRL 2.0., nie żyjesz. Jesteś nie-osobą. Zostajesz wyautowany, wygumkowany z fotografii, zaszpuntowany symbolicznym kneblem. Kafkowska formuła polega na tym, że jednocześnie nie musisz tracić wysokiej pozycji. Dotkliwsza jest kara, jeśli jej nie tracisz. Jesteś na przykład bezrobotnym członkiem Trybunału Stanu, bez środków do życia. Kolejny raz dzwonię do - w taki naprawdę wyrafinowany sposób- wyrugowanego członka elitarnego kręgu w naszym quasi-państwie.

POSŁUCHAJ ROZMOWY BOGDANA ZALEWSKIEGO Z ROBERTEM MAJKĄ

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Robert Majka

Bogdan Zalewski: Moim i państwa gościem jest P. Robert Majka - członek Trybunału Stanu.

Robert Majka: Dzień dobry panu redaktorowi, dzień dobry państwu!

To kolejny odcinek naszej rozmowy. Zacznę tym razem od konstytucyjnego elementarza. Kim w państwie jest członek Trybunału Stanu? Jaka jest pana rola i ranga?

Jeśli chodzi o konstytucyjne umocowanie członka Trybunału Stanu jest on na pozycji ministra, którego, zgodnie z artykułem 199 ustęp 1 konstytucji, powołuje Sejm a marszałek Sejmu wręcza mu akt nominacyjny.

W takim razie zwrócę się do pana tak, jak powinienem, czyli: panie ministrze! Czy pan otrzymuje pieniądze jako członek Trybunału Stanu?

Muszę pana zmartwić, że niestety uposażenie członka Trybunału Stanu nie jest takie jak się wydaje w powszechnej świadomości. Po prostu ludzie nie wiedzą, że gaża wynosi 380 złotych za każde posiedzenie, jeśli ono się odbędzie. Powtarzam: jeśli się odbędzie. A jeśli ono się nie odbywa, to taka osoba nie dostaje żadnej gratyfikacji. To stanowisko jest traktowane prestiżowo.

Mamy październik. Ile odbyło się w tym roku posiedzeń Trybunału Stanu?

Byłem zaproszony na jedno posiedzenie - inauguracyjne - przez panią profesor Małgorzatę Gersdorf, przewodniczącą Trybunału Stanu. Było również losowanie, na które nie zostałem zaproszony. Napisałem pismo do pani przewodniczącej w tej sprawie. Chodziło o to, jak będzie wyznaczony skład do sprawy Emila Wąsacza, żeby w tym głosowaniu brali udział wszyscy członkowie Trybunału Stanu. Odpowiedź, którą otrzymałem, jest dla mnie dziwna. Już w 1505 roku konstytucja Nihil Novi mówi "nic o nas bez nas", a tutaj 512 lat później pewne głosowania odbywają się bez wiedzy Trybunału Stanu.

Zgodnie z Konstytucją RP, z artykułem 32 ustęp 1 i 2, mówiącym o równości wobec prawa, każdy członek na prawach sędziego Trybunału Stanu ma obowiązek brać udział w takim głosowaniu, żeby wiedział, czy nie doszło tam do jakichś nieścisłości. Bo to nie jest totolotek. Choć nawet totolotek odbywa się w obecności widzów.

Ale pan będzie uczestniczył w posiedzeniu Trybunału Stanu w sprawie Emila Wąsacza?

Tak, sędziowie wyrazili taką wolę, aby uczestniczyli w nim wszyscy członkowie Trybunału Stanu.

Wracając do pieniędzy, to pan w tym roku zarobił ponad 300 złotych. Dobrze liczę?

380 złotych. Aż mi przykro o tym mówić, bo ktoś powiedziałby, że mam jakieś niebotyczne dochody. Często mylony jest Trybunał Stanu...

Z Trybunałem Konstytucyjnym. Często się zdarza ta pomyłka. Pan w takim razie musiał jakąś pracę wykonywać, żeby zarabiać na życie, na swoją rodzinę, na swoje dzieci. Gdzie pan pracował do tej pory?

Panie redaktorze, bardzo trudno mi o tym mówić, żeby to nie wyglądało na jakieś moje utyskiwanie. Mężczyzna nie powinien utyskiwać na swój los. Jednak, jeśli pan już zadaje takie pytanie, to postaram się w dwóch zdaniach o tym powiedzieć. Pracowałem od 1995 roku do 31 maja roku 2015 w Urzędzie Miejskim w Przemyślu. Natomiast później zostałem przeniesiony decyzją pana prezydenta do przemyskiej Straży Miejskiej. Jako konstytucyjny minister zostałem zwolniony ze Straży Miejskiej. Co ciekawe nie zwolniono mnie za żadne złamanie przepisów prawa pracy, przepisów ustaw itd. Nie miałem żadnej nagany, upomnienia. Zwolniono mnie, bo zabrano pieniądze na płace. Powtarzam: zabrano pieniądze na płace. Żeby było ciekawiej, zostałem zwolniony w zwolnieniu grupowym pięciu osób. Cztery zwolnione osoby dostały prace w miejskich spółkach i w Urzędzie Miejskim. Natomiast ja zostałem na lodzie. Ja wiem, dlaczego tak się stało.

Czym pan to tłumaczy?

Hmm... panie redaktorze. Z mojej perspektywy jestem osobą dla establishmentu niewygodną, szczególnie dla prezydenta miasta Przemyśla oraz marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego, który już w 2014 roku popierał pana Roberta Jana Chomę - Tajnego Współpracownika SB o pseudonimie "Krzysiek". A ja od 1988-89 roku publicznie domagam się ujawnienia agentury komunistycznej.

A skąd pan wie, że prezydent Przemyśla, pan Choma to były TW ps. "Krzysiek"?

Wystarczy wejść na stronę Instytutu Pamięci Narodowej. Tam jest opublikowana informacja, że takie teczki były. A co najbardziej dziwne, że pan marszałek Kuchciński w 2014 roku popierał TW jako kandydata na prezydenta oraz całe Prawo i Sprawiedliwość. To jest dosyć dziwne.

A czym pan to tłumaczy? Na czym polega ta dziwna współpraca?

W mojej ocenie to jest wzajemna zależność. To znaczy: my mamy haka na ciebie, będziesz robił to, co ja chcę. To jest bardzo proste wytłumaczenie. Paradoksalnie przeprowadzenie reform w Polsce powinno się moim zdaniem rozpocząć od ujawnienia agentury wpływającej na życie gospodarcze, w środkach przekazu i w sądach. Chodzi o agenturę Wojskowych Służb Informacyjnych czyli dawnej Wojskowej Służby Wewnętrznej oraz aparatu cywilnego - Służby Bezpieczeństwa.

Ale przecież Prawo i Sprawiedliwość - "dobra zmiana"- ma na sztandarach wypisaną walkę z bezpieką PRL-owską.

No, to sam sobie pan odpowie, kiedy wejdzie pan na stronę pana prezydenta miasta Przemyśla Roberta Chomy, na której chwali się, że popiera go Prawo i Sprawiedliwość. A wszyscy wiedzą, że jest to Tajny Współpracownik Służby Bezpieczeństwa.

Pan za podstawę reform państwa polskiego uważa ujawnienie agentury wpływu i tej wojskowej i tej cywilnej bezpieki z lat PRL-u: w mediach, w gospodarce, w polityce, w sądach. Nie przesadza pan? To jest przecież 28 lat od Okrągłego Stołu!

Uściślijmy. Nie przesadzam. Dlatego, że to nie jest kwestia Okrągłego Stołu. Chodzi o tajne umowy z Magdalenki. Generał Czesław Kiszczak i Lech Wałęsa 31 sierpnia 1988 roku zawarli porozumienie. Jest książka "Magdalenka - Transakcja epoki" Krzysztofa Dubińskiego, w której opisano, jak Tadeusz Mazowiecki pyta Czesława Kiszczaka: "Kto będzie podmiotem umów Okrągłego Stołu?". Kiszczak powtarza: sygnatariusze. Dubiński pisze o tym bardzo wyraźnie. Mówię o tym od 1990 roku, od momentu wydania tej książki.

Co pan nazywa "formułą Kiszczaka"?

"Formuła Kiszczaka" miała na celu przede wszystkim poprowadzenie rozmów na zasadzie: "my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych". Co się okazuje? Rok później Krzysztof Dubiński- współpracownik generała Czesława Kiszczaka- wydaje książkę "Okrągły Stół" i tam ujawnia list Lecha Wałęsy do Czesława Kiszczaka. Poznajemy wybranych uczestników obrad Okrągłego Stołu i tych, którzy nie mogą uczestniczyć w Okrągłym Stole. To później ma przełożenie na życie polityczne i gospodarcze i środki przekazu.

A na jakiej podstawie pan uważa, jeszcze raz to podkreślam, że po prawie trzydziestu latach ta "formuła Kiszczaka" nadal obowiązuje?

Można sobie zadać pytanie, czy ktoś z obecnych decydentów, na przykład Jarosław Kaczyński, publicznie zerwał z tą formułą? Nie. Czy publicznie powiedział, że zrywa z układem magdalenkowym? Nie. To przecież gołym okiem widać.

A jakie są te symptomy pańskim zdaniem?

Moim zdaniem symptomem jest brak ujawnienia Aneksu do Raportu o likwidacji WSI, który jest tajny i, jak się okazuje, będzie tajny. Dlatego, że prezydent Andrzej Duda boi się ujawnić Aneks, a ten dokument bardzo wyraźnie pokazuje, jakie jest rozłożenie sił na polskiej scenie politycznej.

Ale profesor Zybertowicz, doradca prezydenta Dudy sugeruje, że ci, którzy domagają się ujawnienia Aneksu do Raportu o WSI, przesadzają. Tak naprawdę te wojskowe służby zostały już rozwiązane. Dawno problemu nie ma

Proponuję, aby pan profesor Zybertowicz zapoznał się z książkami pana redaktora Wojciecha Sumlińskiego. Myślę zresztą, że te książki czytał. Jeśli nie, to jest wiedza dostępna ze spotkań z panem redaktorem Sumlińskim, który wyraźnie mówi, jaki jest wpływ od wielu, wielu lat byłych oficerów i jej agentury na życie medialne, polityczne i gospodarcze oraz w sądach. Redaktor Sumliński nie ukrywa, on to mówi wprost np. o Bronisławie Komorowskim, byłym prezydencie. Zarzuca mu wręcz związki z Wojskowymi Służbami Informacyjnymi.

Tak, napisał książkę "Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego".

Tak! Panie redaktorze, to jest przerażające. Mamy następny przykład czegoś nieprawdopodobnego, że redaktor publicznie zarzuca byłemu prezydentowi RP związki z WSI, a pan Bronisław Komorowski nie oddaje sprawy do sądu.

No, ale mamy już inną prezydenturę- Andrzeja Dudy. Dlaczego nic się tutaj, jak pan twierdzi, nie zmienia? A Aneks nie jest ujawniany?

Dlatego, że obowiązuje formuła generała Czesława Kiszczaka: "my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych."

Bardzo panu dziękuję.


To już trzecia moja rozmowa z członkiem Trybunału Stanu Robertem Majką.


1. W pierwszej poruszyłem sprawę jego wniosku o wnikliwą lustrację profesor Małgorzaty Gersdorf, Pierwszą Prezes Sądu Najwyższego i jednocześnie Przewodniczącą Trybunału Stanu.


2. W drugiej omówiłem z nim drugi punkt jego pisma w sprawie zarzutów karnych wysuwanych przeciwko profesor Gersdorf przez wybitnego finansistę Ryszarda Jacha


3. W trzeciej próbowałem zrozumieć fenomen osamotnienia i wykluczenia mojego bohatera, piastującego tak prestiżowe stanowisko w III RP.


4. W tym czasie nagrałem wywiad z panem Ryszardem Jachem, który ukazał mi realny wymiar wielkiego oszustwa, jakim jest quasi-państwo, w którym żyjemy.


5. Przygotowując kolejny odcinek mojego serialu, czekam wciąż na reakcje "wszystkich świętych" w naszym kraju na oficjalne pisma opisujące w/w sprawy oraz oczywiście na prawdziwy i ostateczny koniec komuny w sądownictwie i w całej Polsce.