Mudżahedini z afgańskiej opozycji zdobyli miasto Kala-i-Nau i zbliżają sie teraz do Heratu. Ofensywa Sojuszu Północnego prowadzona jest przeciwko Talibom na północy i zachodzie Afganistanu. Na północy bojownicy Sojuszu są już bardzo blisko Kabulu: zapowiadają, że atak na stolicę może nastąpić w każdej chwili.
W zdobytym w piątek Mazar-i-Szarif spotkali się dowódcy opozycji: uzbecki generał Raszid Dostum, Tadżyk Atta Mohhamad i reprezentujący Hazarów Muhammad Muhaqiq. Rozmawiają o dalszej strategii wojennej i podziale władzy na zdobytych terenach. Z Mazar-i-Szarif nadchodzą doniesienia o długich kolejkach do zakładów fryzjerskich: mężczyźni chcą masowo golić brody, które musieli zapuszczać pod rządami Talibów. Na bazarach słychać zakazaną przez Talibów muzykę. Kobiety pokazują się z odsłoniętymi twarzami. Mieszkańcy Mazar-i-Szarif boją się jednak, że razem z uwolnieniem od obyczajowych nakazów, przyjdą represje wobec tych, którzy popierali Talibów. Sojusz Północny zapewniał, że nie będzie szukał zemsty.
Szturm na Kabul może się rozpocząć w każdej chwili - po kolejnych sukcesach na północy Afganistanu, ogłosił to opozycyjny Sojusz Północny. Rano mudżahedini zdobyli miasto Puli Chumri znajdujące się na strategicznym szlaku prowadzącym w kierunku stolicy. Amerykańskie bomby spadają także na pozycje Talibów na północ od Kabulu. Rządzący Afganistanem przyznali dziś, że utracili kontrolę nad trzema prowincjami. Jeden z dowódców opozycyjnego Sojuszu Północnego Alim Chan zapowiedział przystąpienie do ataku na miasto w ciągu trzech dni. Również szef dyplomacji Sojuszu, Abdullah Abdullah nie wykluczył ofensywy, ale zastrzegł, że mudżahedini zdecydują się na to tylko wtedy, gdy powstanie - jak to ujął - "polityczna próżnia". Opozycja wolałaby, żeby wcześniej osiągnąć porozumienie dotyczące przyszłych rządów w Kabulu. Także Amerykanie odradzają Sojuszowi szturmowanie stolicy. Prezydent George W.Bush chce, aby bojownicy ruszyli na południe, omijając miasto. Z kolei sekretarz stanu Colin Powell zaproponował stworzenie wokół Kabulu strefy neutralnej.
Jak pisze dziś "The Washington Post", kolejny etap amerykańskich działań w Afganistanie przewiduje wsparcie atakami z powietrza i działaniami sił specjalnych oddziałów Ismaila Khana na zachodzie kraju. Uważa się go za jednego z najlepszych dowódców opozycji. Jego ofensywa mogłaby odciąć drogę Talibom wycofującym się z Mazar-i-Szarif i otworzyć drogę do ataku na miasto Harat. Mimo powtarzanych wciąż przez Pentagon zapewnień, że akcja przebiega zgodnie z planem - ta część operacji oznacza znaczące zmiany początkowej strategii, która zakładała stosunkowo łatwe rozproszenie sił Talibanu. Teraz wiadomo, że operacja będzie dłuższa a ataki powietrzne przeciwko siłom Talibów zmierzają do spowodowania wśród nich jak największych strat. Oczekuje się, że przyniesie to także efekt psychologiczny na południu kraju wśród plemion pasztuńskich, których przejście na stronę opozycji ocenia się jako klucz do sukcesu. Dla przekonania ich liderów do swojej sprawy Amerykanie muszą pokazać więcej zdecydowania i nie pozostawić żadnych wątpliwości że tę wojnę wygrają.
11:55