Nie we wszystkich szkołach, w których jeszcze w czerwcu uczyły się dzieci, zabrzmiał teraz pierwszy dzwonek. Na Opolszczyźnie - między innymi z powodu niżu demograficznego - zlikwidowano kilkadziesiąt placówek.
Likwidacja podstawówki nr 14 w Kędzierzynie-Koźlu wzbudza wiele emocji. Rada Miasta podjęła uchwałę o jej zamknięciu, ale według rodziców nie wszyscy zostali o tym odpowiednio wcześnie powiadomieni. Urząd Miasta chciał rozmawiać na ten temat tylko z trójkami klasowymi - skarżą się rodzice. Sprawa trafiła do wojewody, który unieważnił uchwałę radnych. Mimo to miasto nie wstrzymało likwidacji. O tym, czy decyzja Rady Miasta była słuszna, zdecyduje za kilka dni sąd.
Zamknięcie szkoły to także problem dla nauczycieli. W tej konkretnej pracowało 10 pedagogów. Tylko troje z nich zostało dekretem przeniesionych do innych szkół, gdzie będą pracować na pełny etat. Reszta dostała propozycję pracy np. na rok albo po kilka godzin w dwóch szkołach - mówi prezes ZNP w Kędzierzynie-Koźlu Anna Zielińska. My rozumiemy, że ekonomia jest nieubłagana, ale sposób, w jaki potraktowano rodziców, nauczycieli i dzieci jest niedopuszczalny - podkreśla.