Szef polskiej dyplomacji Witold Waszczykowski minimalizował w Porannej rozmowie z RMF FM konflikt wokół statusu Frontexu. "To sprawy techniczne" - mówił. Minister zarzucił także Frontexowi, że w trakcie negocjacji stawia zbyt wygórowane żądania. Do sprawy odniósł się Krzysztof Borowski z biura prasowego Frontexu. "Negocjacje są na ostatnim etapie" - przekazał dziennikarce RMF FM, Katarzynie Szymańskiej-Borginon.

REKLAMA

Oni wymagają za dużo - powiedział szef MSZ, który był gościem Roberta Mazurka. Przyznał jednak, że chciałby, aby agencja pozostała w Polsce oraz żeby negocjacje w sprawie jej statusu zakończyły się do końca stycznia.

Z kolei Krzysztof Borowski z biura prasowego Frontexu stwierdził, że "negocjacje są na ostatnim etapie" i wkrótce agencja "będzie w stanie parafować projekt umowy".

Już wczoraj dziennikarka RMF FM alarmowała, że jeżeli Polska nie dochowa terminów zakończenia rokowań, to może stracić swoją siedzibę w Warszawie. Kilka krajów południa Europy chętnie przyjęłoby ją do siebie.

Warto jednak zaznaczyć, że posiadanie unijnej agencji w swoim kraju to wielki prestiż - zawsze toczą się batalie o to, który z krajów ma stać się siedzibą nowej agencji - który przekłada się także na wpływy polityczne.

Negocjacje utknęły jednak na sprawach finansowych, chociaż rzeczywiście są już one dosyć zaawansowane. Frontex chce immunitetu i zwolnień podatkowych dla wszystkich pracowników agencji. W przyszłości ma ona liczyć ona nawet 1000 osób. Dla polskiego budżetu to oznacza straty. O to między innymi chodzi ministrowi Waszczykowskiemu, gdy zarzuca Frontexowi zbyt wygórowane żądania.

Z informacji dziennikarki RMF FM wynika, że zastrzeżenia do takich zwolnień podatkowych ma także Ministerstwo Finansów. Frontex argumentuje natomiast, że immunitet jest konieczny, bo chroni przed ewentualnym szantażem. Jest ważne, bo zatrudnieni we Frontexie - to przede wszystkim przedstawiciele różnych służb. A status dyplomatyczny ma także personel unijnych agencji w innych krajach UE.

Waszczykowski: To think tank

Minister Waszczykowski jednak o Frontexie wypowiadał się dziś rano z pewnym pobłażaniem. To jest taki think tank, agencja analityczna, która zajmuje się ochroną granic i jest przekonanie w Europie, że tę agencję należy przekształcić w agencję ochrony granic, czyli stworzyć służbę bezpieczeństwa ochrony granic. To dobrze ­- mówił.

Problem w tym, że Frontex jest czymś więcej niż tylko "agencją analityczną" i już przekształcił się w Agencję Straży Granicznej i Przybrzeżnej. Decyzję w tej sprawie podjęli już ministrowie UE - w tym Polska - a odpowiednie rozporządzenie ustanawiające agencję zostało we wrześniu zeszłego roku opublikowane w unijnym dzienniku ustaw. Właśnie w tym rozporządzeniu zapisano "warunkowość" siedziby w Warszawie. "Siedzibą Agencji jest Warszawa (Polska), z zastrzeżeniem realizacji art. 57" - brzmi zapis rozporządzenia, a artykuł 57. mówi właśnie o konieczności zawarcia porozumienia w spawie statusu agencji do 7 kwietnia 2017 roku.

Tak więc rzeczywiście rządy PO-PSL nic nie zrobiły przez 8 lat, żeby zakończyć negocjacje, jednak teraz sprawa stanęła na ostrzu noża, bo obecnie kwestia migracji jest jedną z najważniejszych polityk UE. Agencja niedługo stanie się największą i najważniejszą unijną agencją - ma liczyć około tysiąca osób. Już teraz w operacji "Triton" bierze udział ponad 600 oficerów, a w operacji "Poseidon" ponad 700. W przyszłości siły agencji mają liczyć dwa razy tyle. Agencja będzie też mogła wysyłać swoje siły na granice państw UE, które nie radzą sobie z napływem uchodźców. Nie jest wykluczone, że kiedyś także Polska będzie musiała korzystać z tej pomocy, gdyby napłynęła do nas fala uchodźców ze Wschodu.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Witold Waszczykowski: Odblokowanie Sejmu to sukces wszystkich

(abs)