Irak podzielił Europę - takie komentarze dominują w światowej prasie od kilku tygodni. Ten podział został udokumentowany podpisami 11 europejskich przywódców państw, które poparły interwencje zbrojną w Iraku. Jest wśród nich i Polska. Tymczasem Niemcy są przeciwne wojnie. Tym samym nasz kraj i Republika Federalna stanęły po przeciwnych stronach barykady.
Do tej pory Berlin,zwłaszcza jeśli chodzi o rozszerzenie Unii, wspierał Polskę. Tymczasem nasz kraj stanął po stronie USA w kwestii Iraku. Mało jednak prawdopodobne, by doszło teraz do przełomu w stosunkach polsko – niemieckich. Kanclerz Schreder zdaje sobie sprawę, ze nie może pozwolić sobie teraz na żadne konflikty z innymi krajami, zwłaszcza z krajami europejskimi, w tym swoim największym sąsiadem – Polską.
Berlin – w przeciwieństwie do Waszyngtonu – jest bardziej tolerancyjny i akceptuje fakt, że inne państwa mogą mieć odmienne poglądy na temat Iraku. Poza tym już teraz kanclerz na własnej skórze odczuwa, jak konflikt ze Stanami Zjednoczonymi źle wpływa na sytuację w Niemczech.
Unia Europejska stoi teraz przed rozszerzeniem i Niemcy – skoro zapadła już decyzja w tej sprawie – chcą spokojnie przeczekać ten moment. Dowodem jest fakt, że w Urzędzie Kanclerskim nie mówi się w ogóle o „Liście 11”, szczególnie w kontekście krajów kandydujących do Piętnastki. Należy pamiętać, że UE to nie tylko więzi polityczne, ale i gospodarcze. A to dla naszych zachodnich sąsiadów bardzo ważne.
Foto: Archiwum RMF
16:30