Ukrywający się były senator Henryk Stokłosa znowu stara się o list żelazny, dający mu nietykalność. Czy go dostanie zdecyduje sąd. Według informacji "Życia Warszawy", prokuratura będzie temu przeciwna.
Awokat biznesmena prof. Zbigniew Ćwiąkalski ma nadzieję, że w związku ze zmianą władzy w Polsce list w ogóle może się okazać niepotrzebny. Nie będzie już tej atmosfery negatywnej, krytycznej w stosunku do osób lepiej sytuowanych i być może udzielenie listu żelaznego w ogóle nie będzie potrzebne. Na dziś pan Stokłosa chce uniknąć tych skądinąd niesympatycznych zdarzeń, zanim zacznie wyjaśniać w sprawie - stwierdził.
Ćwiąkalski ma pewność, że jego klient przebywa za granicą. Nie ma z nim jednak kontaktu i nie wie, w jaki sposób ma dowieść, że biznesmena nie ma w kraju. Każda próba oficjalnego potwierdzenia mogłaby bowiem wiązać się z zatrzymaniem Stokłosy, ponieważ wydano za nim europejski list gończy.
Stokłosa jest podejrzany przede wszystkim o korumpowanie urzędników Ministerstwa Finansów i załatwianie sobie za łapówki umorzeń podatkowych. Obiecuje, że jeśli otrzyma glejt, w ciągu tygodnia wróci do kraju i złoży wyjaśnienia.
List żelazny daje gwarancję odpowiadania przed polskim sądem z wolnej stopy do czasu wydania wyroku. Stokłosa walczy o niego już po raz drugi. Za pierwszym razem wystąpił o glejt w kwietniu, ale sąd mu odmówił.
Biznesmen się nie poddał i miesiąc temu on oraz jego obrońcy złożyli nowy wniosek. Dołączyli do niego własnoręcznie napisany przez Stokłosę list, w którym zapewnia, że jeśli otrzyma glejt, wyjdzie z ukrycia, wróci do kraju i będzie zachowywał się nienagannie: stawiał na wezwania sądu i prokuratury, nie będzie mataczył ani utrudniał postępowania. Dodatkowym zabezpieczeniem może być kaucja, którą dzisiaj najpewniej zaproponują adwokaci.
Z informacji gazety wynika jednak, że warszawska prokuratura, która chce oskarżyć byłego senatora o korupcję i inne przestępstwa, zdania nie zmieniła i nie przychyli się do jego prośby. Prowadzący sprawę uważają, że osoba, na której ciąży tyle zarzutów, nie powinna być na wolności, bo będzie mogła kontaktować się np. ze świadkami i próbować wpływać na tok śledztwa. Inny ważny argument: według śledczych, są szanse na ujęcie byłego senatora.
Stokłosa zniknął 9 miesięcy temu, kiedy prokuratura chciała go zatrzymać. Jeśli wróci, usłyszy 22 zarzuty: najważniejszy to korumpowanie urzędników, dzięki którym miał załatwiać sobie umorzenia podatków. Inne to m.in. groźby, pozbawienie wolności pracowników, wymuszenie zwrotu długu, oszustwo i przywłaszczenie pieniędzy - informuje "Życie Warszawy".