Przypadek skrajnie wychłodzonego dwulatka, uratowanego przez lekarzy z krakowskiego Prokocimia chcą teraz przeanalizować specjaliści z USA. Historię opisał m. in. „Washington Post”. Gazeta podkreśla, że może ona mieć historyczne znaczenie w rozwoju badań nad hipotermią.
Adaś ma jeszcze zapalenie płuc, wciąż znajduje się na oddziale intensywnej terapii w krakowskim Szpitalu Uniwersyteckim, ale już w osobnym pokoju, by mógł więcej czasu spędzać z rodzicami.
Historię chłopca opisały teraz amerykańskie media. Opowieść, mimo iż nieprawdopodobna, pasuje do niektórych teorii o siłach naprawczych ludzkiego ciała - informuje "Washington Post". Autor artykułu przypomina, że hibernacja to głęboki sen, który umożliwia niektórym zwierzętom przetrwanie zimy bez jedzenia. Temperatura ciała spada, jak również uderzenia serca i oddech, dzięki czemu zużywana jest mniejsza energia. Naukowcy z USA zastanawiają się teraz, czy możliwa jest hibernacja ludzi.
Zespół, który opiekował się chłopcem zdobył za Oceanem ogromny szacunek. Można przewidzieć, że lekarze wkrótce otrzymają zaproszenia do wielu ośrodków w Stanach, by przyjechali i opowiedzieli o tym, jak ratowali 2-letniego Adasia.
Dwulatek wyszedł z domu w podkrakowskich Racławicach w nocy z 29 na 30 listopada. Był w tym czasie pod opieką babci. Temperatura ciała chłopca wynosiła zaledwie 12 stopni. Jeszcze nigdy nie udało się uratować nikogo, kto był tak wychłodzony. W przypadku Adasia umożliwił to unikalny w skali świata system stworzony w Małopolsce. Centrum Leczenia Głębokiej Hipotermii powstało z myślą o zasypanych przez lawiny. Teraz służy wszystkim - mówi jego współtwórca, lekarz Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Sylweriusz Kosiński.
(MG)