100 mln euro zaproponował miastu Słupsk tajemniczy inwestor na dokończenie budowy miejskiego szpitala. W zamian chce, by miasto wpłaciło 20 mln dol. na specjalne konto. Radni za namową prezydenta miasta podjęli już stosowną uchwałę.
O inwestorze nic nie wiadomo, a w rozmowach pośredniczy niemiecka spółka. Co ciekawe, urzędnicy nie boją się oszustwa. Nie ma takiej możliwości. Jedyne ryzyko, jakie ponosi miasto, to spłata odsetek, które sięgną około 20 tys. złotych - twierdzi Marek Sosnowski z Urzędu Miasta w Słupsku.
Urzędnik najpierw twierdził, że w szpitalu leczeni będą żołnierze NATO, później zmienił zdanie i oświadczył, że trafiać tam będą ofiary zamachów terrorystycznych.
Na umowie bardzo zależy prezydentowi Słupska Maciejowi Kobylińskiemu. Długo przekonywał radnych, by wydali zgodę na wydanie 20 mln dolarów. Tak bardzo mu zależało, że jednego z radnych (też z SLD), zadającego niewygodne pytania, wyzwał, używając mocno nieparlamentarnych słów. Mówił, m.in., że „palnie mu w zakuty ryj”.
Prezydent w końcu przekonał radnych. Kto nie ryzykuje, ten nie funkcjonuje. Kiedyś jeden wielki mędrzec powiedział: „Wierzcie, bo wiara czyni cuda”. - powiedział radny Grzegorz Leśniak. Tajemniczego inwestora sprawdzają już służby specjalne. Poprosił o to wojewoda pomorski.
16:45