Śledztwo w sprawie nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym przez żołnierza z Oddziału Specjalnego Żandarmerii Wojskowej w Warszawie wszczęła poznańska prokuratura. Sprawa dotyczy wypadku z udziałem auta szefa MON, do którego doszło 25 stycznia na drodze krajowej numer 10 w Lubiczu Dolnym koło Torunia. Ranne zostały trzy osoby. Antoniemu Macierewiczowi nic się nie stało. Zaraz po zdarzeniu pojechał innym samochodem do Warszawy.
Zastępca prokuratora okręgowego do spraw wojskowych Prokuratury Okręgowej w Poznaniu mjr Wojciech Skrzypek poinformował, że 21 lutego dział ds. wojskowych Prokuratury Rejonowej Poznań - Grunwald wszczął śledztwo w sprawie nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym przez kierującego pojazdem wojskowym marki BMW X5 żołnierza z Oddziału Specjalnego Żandarmerii Wojskowej w Warszawie i spowodowania przez niego wypadku, w wyniku którego inna osoba odniosła obrażenia. Grozi za to kara do trzech lat więzienia.
Prokurator podał, że dotychczas w ramach postępowania m.in. przesłuchano kilkunastu świadków zdarzenia, uzyskano opinię biegłych z zakresu medycyny oraz powołano zespół biegłych z zakresu badania i rekonstrukcji wypadków drogowych.
Prowadzone są intensywne czynności procesowe zmierzające do wszechstronnego wyjaśnienia przyczyn i okoliczności zdarzenia będącego przedmiotem niniejszego śledztwa - powiedział prokurator Skrzypek.
Antoni Macierewicz wracał do Warszawy z Torunia, z sympozjum zorganizowanego w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej. Jechał na galę przyznania prezesowi Prawa i Sprawiedliwości Jarosławowi Kaczyńskiemu nagrody "Człowiek Wolności" tygodnika "W Sieci".
(MRod)