Kierowca Antoniego Macierewicza, który w styczniu uczestniczył w karambolu pod Toruniem odjechał z miejsca wypadku. Mamy potwierdzenie, że kierowca nie zaczekał na policję.
Policja nie ustalała dlaczego Kazimierz Bartosik odjechał z miejsca. Działania funkcjonariuszy ograniczały się do zabezpieczenia wypadku, a potem na miejscu pojawiła się Żandarmeria Wojskowa i prokuratura. I te dwie instytucje prowadzą śledztwo w sprawie wypadku kolumny Macierewicza.
Do dziś oba organy nie ujawniają nawet, czy kierowca Macierewicza został przesłuchany w tej sprawie i jak wyjaśnił fakt, że po wypadku - jako potencjalny sprawca - odjechał razem z ministrem.
Zaraz po wypadku był komunikat, że minister obrony przesiadł się do innego auta, które nie uczestniczyło w karambolu. Dziś wiemy już, że przesiadł się wraz z własnym kierowcą, choć być może to on był sprawcą karambolu.
(az)