O co najmniej trzy lata opóźni się realizacja projektu połączenia Polski ze skandynawskimi złożami gazu – dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada. W ten sposób, z winy obecnego rządu, został odłożony sztandarowy pomysł poprzedniej ekipy na zróżnicowanie dostaw tego surowca tak, abyśmy nie byli uzależnieni tak bardzo od rosyjskiego dostawcy gazu. Skutek może być taki, że w 2010 roku Polsce może zabraknąć gazu.
Wtedy bowiem wygaśnie kontrakt ze spółką RosUkrEnergo, na podstawie którego odbieramy znaczną część surowca ze wschodu. Oczywiście możliwe jest zawarcie kolejnej umowy, jednak praktyka takich negocjacji pokazała, jak kontrolowana przez Gazprom spółka wymusiła na nas szantażem wzrost cen gazu, który otrzymujemy z kontraktu jamalskiego.
Z tego między innymi powodu, poprzedni rząd zapisał w strategii gazowej, że połączymy się ze źródłami skandynawskimi najpóźniej w końcu 2010 roku. Mogłoby to nas uratować, gdyby znowu były problemy negocjacyjne. Nie wiadomo jendak, kiedy zarząd PGNiG chce realizować ten projekt. Ten projekt musimy jeszcze spokojnie przejrzeć. Spokojnie przejrzeć również jego układ finansowy. On jest bardzo skomplikowanym projektem i wymaga trochę pracy - mówi wiceprezes spółki Mirosław Dobrót.
Ten spokój dziwi, ponieważ inny projekt dywersyfikacyjny - czyli gazoport - może być oddany do użytku najwcześniej pod koniec 2012 roku.