Seria pobić funkcjonariuszy służby więziennej przez osadzonych. Jak dowiedział się reporter RMF FM, w maju doszło do trzech incydentów, w których poszkodowanych zostało czworo mundurowych. Dwie osoby mają ciężkie obrażenia.

REKLAMA

Do najpoważniejszego ataku doszło w zakładzie karnym w Czarnem na Pomorzu. Podczas wyprowadzania więźniów na spacer oddziałowy zwrócił uwagę osadzonemu na nieprawidłowy strój. To wywołało agresję mężczyzny. Brutalnie pobił funkcjonariusza do nieprzytomności, powodując liczne złamania twarzoczaszki, oczodołu i nosa.

Z kolei w Grójcu osadzony w celi podczas rozmowy pobił dowódcę zmiany. Uderzył go w twarz, a gdy upadł - kopał w głowę. Dowódcy próbowała pomóc funkcjonariuszka - także została pobita. Ma uraz barku i głowy, dowódca - złamania kości twarzy.

Natomiast w Koronowie w Kujawsko-Pomorskiem osadzony pobił oddziałowego w dyżurce podczas kontroli osobistej. Funkcjonariusz ma stłuczony nos.

Wszystkie te przypadki są wyjaśniane przez dyrektorów jednostek penitencjarnych.

"Agresorzy zostali skutecznie i błyskawicznie ukarani"

Wiceminister sprawiedliwości Maria Ejchart tłumaczy w rozmowie z dziennikarzem RMF FM, że agresorzy zostali skutecznie i błyskawicznie ukarani. Agresorzy zostali przewiezieni do innych jednostek i umieszczeni na oddziałach dla osób tzw. niebezpiecznych. Wobec nich zostało wszczęte postępowanie karne - podkreśliła.

Część osób twierdzi, że być może ta agresja wiąże się z tym, że zmieniło się podejście do więźniów, że bardziej zwraca się uwagę na ich prawa, na tzw. dobrostan w więzieniach. Humanitarne, praworządne wykonywanie kary nie ma nic wspólnego z bezkarnością - podkreśliła wiceminister.

Wiceszefowa resortu uważa także, że do tych incydentów mogło dojść z powodu niezbyt dobrego wyszkolenia funkcjonariuszy, ale ich także podejścia do osadzonych.

Kierownictwo poprzedniego resortu wprowadzało różne środki bezpieczeństwa, takie, które ograniczały kontakt funkcjonariuszy ze skazanymi. Niby mamy te żółte linie, których skazany nie może przekroczyć. Natomiast ja uważam, że powinniśmy stawiać na tzw. dynamiczne metody kontaktu i ochrony. Takie, które polegają na rozpoznaniu skazanych, na znajomości skazanych, na znajomości ich historii, uwarunkowań - mówiła.

Jak dodała, nowe kierownictwo resortu chce doprowadzić do tego, by funkcjonariusz nie był wrogiem skazanego.

"Zapaść w systemie szkoleń"

Mamy zapaść w systemie szkoleń funkcjonariuszy Służby Więziennej - mówi Paweł Moczydłowski. Ekspert w dziedzinie więziennictwa i były szef służby jako jeden z powodów tej zapaści wskazuje reformy poprzedniego kierownictwa resortu ze Zbigniewem Ziobrą na czele. Przekonuje, że decydujący wpływ na kryzys miała likwidacja Centralnego Ośrodka Szkolenia Służby Więziennej i przekształcania go w partyjną akademię sprawiedliwości.

Dezorganizacja i zapaść w edukacji, kształceniu jest olbrzymia. Szacuje się potrzebę szkoleń, żeby przygotować na odpowiednim poziomie funkcjonariuszy Służby Więziennej, od 5 do 8 lat. To jest tragiczna sytuacja - mówi Moczydłowski.

Według byłego szefa tej mundurowej formacji obecnie w Służbie Więziennej funkcjonariusze, którzy w 100 proc. są przygotowani do realizacji zadań nałożonych na ich przez ustawę, stanowią mniej więcej połowę.