Jedyny samiec żyrafy w łódzkim zoo miał zapalenie jelita - tak wykazała sekcja zwłok zwierzęcia. Tofik umarł wczoraj w czasie operacji, a chorował od 2 tygodni. Żyrafa najpierw nabawiła się niestrawności, co potem spowodowało powikłania.
Zwierzę przez kilka dni nie chciało nic jeść, a jego leczenie było bardzo skomplikowane.
Po śmierci Tofika, łódzkie zoo będzie miało 1,5 do 2 lat na znalezienie nowego samca dla młodych żyraf, które są w ogrodzie. Tyle czasu potrzebują Lira i Lokatka, żeby dojrzeć. Będziemy starać się o nowego samca, ale nie ma pośpiechu, bo mamy dwie żyrafy, które są tak naprawdę jeszcze nastolatkami - mówi lekarz weterynarii Magdalena Janiszewska.
W łódzkim zoo jest jeszcze Judita, która jednak ma już rozkwit za sobą. Ciąża nie była by więc u niej wskazana.
O Tofiku było głośno po wydarzeniach z maja tego roku, gdy w wyniku stresu po ataku wandali w łódzkim zoo padły dwie żyrafy - jego partnerki. Chuligani w nocy dostali się wówczas przez ogrodzenie na teren ogrodu i zdewastowali część wyposażenia. Zniszczyli niektóre tablice informacyjne i edukacyjne oraz wrzucili część ławek na teren wybiegów dla zwierząt.
Po tym zdarzeniu m.in. Straż dla Zwierząt w Polsce rozpoczęła zbiórkę pieniędzy, a dyrekcja ogrodu podjęła działania, aby sprowadzić do zoo dla osamotnionego samca nowe partnerki. W efekcie w sierpniu do Łodzi przyjechały trzy samice: Lira z ogrodu w Lipsku (Niemcy), Lokatka z Warszawy oraz Judita z zoo w Płocku.
Wydarzenia sprzed kilku miesięcy sprawiły także, że w łódzkim zoo podjęto wiele działań, które mają poprawić bezpieczeństwo zwierząt. W ogrodzie ma zostać założony monitoring, a dodatkowe szkolenia przeszli pracownicy ochrony.