Przepisy, dające Najwyższej Izbie Kontroli prawo do zbierania i przetwarzania danych o pochodzeniu, poglądach, nałogach, życiu seksualnym czy nawet DNA obywateli, powinny zniknąć, zanim wejdą w życie - twierdzi Rzecznik Praw Obywatelskich. Zgadzają się z tym nawet posłowie, którzy je... uchwalili.
Chodzi o uchwaloną w poprzedniej kadencji zmianę ustawy o Najwyższej Izbie Kontroli, która ma wejść w życie za niespełna trzy miesiące. Nowe przepisy przewidują, że inspektorzy NIK będą mieli prawo do zbierania i przetwarzania danych dotyczących pochodzenia rasowego lub etnicznego, poglądów politycznych, przekonań religijnych lub filozoficznych, przynależności wyznaniowej lub związkowej, a nawet informacji tak osobistych, jak dotyczące kodu genetycznego, nałogów czy życia seksualnego.
Te tzw. dane wrażliwe nieprzypadkowo wymienione są w ustawie o ochronie danych osobowych. Dostęp do takich informacji jest ściśle reglamentowany i nie ma powodu, by wykonujący swoje zadania inspektorzy NIK mogli z nich korzystać.
Zainteresowana przez nas sprawą Rzecznik Praw Obywatelskich zwróciła się już 2 marca do NIK z oficjalną prośbą o odniesienie się do podnoszonych publicznie zastrzeżeń i wskazanie przykładów, w których izba uznaje za konieczne przetwarzanie takich danych.
Zobacz pismo Rzecznika Praw Obywatelskich do Najwyższej Izby Kontroli
W ostatnich dniach doszło także do spotkania prof. Ireny Lipowicz z prezesem NIK, na którym oficjalnie ustalono, że... NIK-owi takie uprawnienia wcale nie są potrzebne. Rzecznik Praw Obywatelskich zawarła z prezesem NIK porozumienie w sprawie wspólnego zwrócenia się do Sejmu o pilne usunięcie ich z nowelizacji, jeszcze przed 2 czerwca.
Zmiany w ustawie jeszcze zanim wejdzie ona w życie, to oczywiście coś niewłaściwego - mówi RPO, prof. Irena Lipowicz. To jest przyznanie się do ciężkiego błędu. Musimy jednak wszyscy uznać, że ciężki błąd nastąpił i chodzi o to, żeby różne kluby parlamentarne nie próbowały jeszcze doczepić innych rzeczy, bo taka korekta ma szansę tylko wtedy, kiedy obejmie tylko tę jedną, uzgodnioną poprawkę. Ponieważ usilnie wierzę w to, że to załatwimy do drugiego czerwca, to nawet nie chcę jeszcze mówić o skardze do Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie - dodaje prof. Lipowicz.
Jestem zwolennikiem usunięcia tych przepisów, zwłaszcza, że sama Najwyższa Izba Kontroli mówi, że nie są jej potrzebne - mówi Arkadiusz Czartoryski z PiS, przewodniczący sejmowej komisji kontroli państwowej, która zajmuje się m.in. regulacjami dotyczącymi NIK. Nie będzie potrzeby zwracania się do Trybunału, na pewno zmienimy tę ustawę przed czerwcem - dopowiada jej wiceprzewodniczący, Andrzej Kania z PO.