Wszystkie rosyjskie agencje prasowe poinformowały o incydentach, do jakich doszło przed ambasadą Rosji w Warszawie podczas "Marszu Niepodległości". Agencja ITAR-TASS oceniła je nawet jako "atak" na rosyjską placówkę.
Powołując się na źródło w ambasadzie Federacji Rosyjskiej, agencja podała, że chuligani wrzucili na teren placówki race, butelki i petardy, a także podpalili budkę policji przed przedstawicielstwem. ITAR-TASS przekazała, że nacjonaliści próbowali wspiąć się na ogrodzenie ambasady.
Według agencji "ucierpiał również znajdujący się obok gmach Przedstawicielstwa Handlowego FR oraz Rosyjskiego Ośrodka Nauki i Kultury, które także zostały obrzucone płonącymi przedmiotami". ITAR-TASS podkreśliła, że MSZ Polski potępiło akcję chuliganów.
Natomiast agencja Interfax wybiła, że "uczestnicy marszu polskich nacjonalistów w Warszawie obrzucili terytorium rosyjskiej ambasady butelkami, racami i petardami". Agencja dodała, że na terenie placówki nie stwierdzono szkód.
Również RIA-Nowosti przekazała, że "terytorium ambasady nie ucierpiało". Agencja podała, że policja użyła armatek wodnych przeciwko rzucającym petardy i race.
O "ataku na ambasadę Rosji" mówiła też telewizja NTV w bezpośredniej relacji z Warszawy, nadanej w wieczornym wydaniu swojego magazynu informacyjnego "Siewodnia". Stacja zaznaczyła, że pracownicy rosyjskiej placówki nie ucierpieli i że policji udaje się utrzymać sytuację pod kontrolą.
Z kolei anglojęzyczna telewizja Russia Today poinformowała, że "na sąsiedniej ulicy policja zmuszona była użyć przeciwko uczestnikom manifestacji gazu łzawiącego".
Informując o burdach przed ambasadą, popularny portal NEWSru.com zauważył, że "już w przeszłości bezpieczeństwo rosyjskiej misji dyplomatycznej w Polsce pozostawiało wiele do życzenia". Jako przykład wymienił "brutalne pobicie przez chuliganów w sierpniu 2005 roku trójki dzieci rosyjskich dyplomatów".
(abs)