Będzie kolejna wymiana unijnych środków na złote, tak by umocnić naszą walutę - zapowiedział w Sejmie minister finansów. Jacek Rosowski oświadczył, że rząd nie będzie bał się trudnych decyzji i że gotowy jest już scenariusz na czasy, gdy sytuacja będzie jeszcze trudniejsza. Zdaniem ministra szybkie przyjęcie euro jest najlepszym sposobem na walkę z kryzysem.
Z zapowiedzi ministra wynika, że wykluczone jest zwiększanie deficytu, ponieważ wpadlibyśmy w pułapkę zadłużenia. Musielibyśmy zaciągać coraz większe kredyty, aby spłacać coraz większe długi. Nigdy nie dopuścimy do takiej sytuacji - mówi minister Rostowski. Pozostaje więc zatem podwyższanie podatków. Jacek Rostowski mówi co prawda, że rząd tego nie chce, ale być może będzie musiał: Musimy być jednak przygotowani także na scenariusze, w których będziemy zmuszeni wybrać mniejsze zło. A podwyższanie podatków jest mniejszym złem, niż zwiększanie deficytu.
Po tej niemiłej deklaracji, minister finansów przeszedł do lekarstwa, jakie rząd przygotował na kryzys. To ekspresowe wejście do strefy euro. Minister powiedział, że przykład "słabości złotego, która zwiększyła znacząco nasze koszty obsługi długu", pokazuje jakie byłyby korzyści z wejścia do strefy euro. W tym roku, jeśli kurs pozostanie na poziomie 4,8 zł za euro, to będzie to kosztowało budżet państwa 1 mld 400 mln zł dodatkowych odsetek - ocenił minister. Powiedział, że gdyby w Polsce obowiązywała europejska waluta, to nie istniałby problem tzw. opcji walutowych. Takich opcji by nie było, gdybyśmy byli w strefie euro czy nawet w ERM2 - zaznaczył. Intencją rządu jest, by Polska weszła do strefy euro w 2012 roku.
W Sejmie rozgorzała awantura między PO i PiS po tym, jak Rostowski skomentował głównie nieobecność na Sali Jarosława Kaczyńskiego. W imieniu nieobecnego prezesa Prawa i Sprawiedliwości chciała się wypowiedzieć Aleksandra Natalli-Świat, jednak nie została dopuszczona do głosu.