Rok akademicki zbliża się wielkimi krokami

To już prawie połowa września, a na wielu polskich uczelniach są jeszcze wolne miejsca. Nabór nadal trwa m.in. na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Są tam problemy m.in. ze skompletowaniem chętnych zwłaszcza na kierunkach ścisłych.

To problem uniwersytetów, które kojarzą się z przedmiotami humanistycznymi - powiedział reporterowi RMF FM Marcin Czyżewski, rzecznik UMK. Rzeczywiście co roku mamy z tym problem, ale przede wszystkim dlatego, że na tych kierunkach mamy bardzo dużo miejsc - zaznaczył. Posłuchaj:

Do rozpoczęcia roku akademickiego pozostało ponad dwa tygodnie. Uniwersyteckie miasta powoli zapełniają się młodymi ludźmi. To już najwyższy czas na poszukanie sobie studenckiego lokum. W Trójmieście za najtańszy pokój w akademiku trzeba zapłacić nawet 300 złotych. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Wojciecha Jankowskiego:

W Lublinie prawdziwe oblężenie przeżywa bank stancji. W mieście studiuje znacznie ponad sto tysięcy ludzi. Jakich mieszkań szukają? Sprawdzał to nasz reporter Krzysztof Kot:

O tym, że studencka stancja wcale nie musi być droga, informuje nasza wrocławska reporterka. Znalezienie lokum przez pośredników jest z reguły droższe, dlatego uczelnie w stolicy Dolnego Śląska apelują, by studenci korzystali z banków stancji, które działają przy politechnice czy uniwersytetach. Tam można trafić na bardzo tanie pokoje - donosi Barbara Zielińska, która rozmawiała z Heleną Stecką z Politechniki Wrocławskiej:

Na uczelnie wracają także ci studenci, którzy mają jeszcze do zaliczenia zaległe egzaminy. Niektórzy z ręką na sercu przyznają jednak, że nie przyłożyli się do nauki tak, jak powinni - trzy miesiące wakacyjnej przerwy nie zawsze poświęcali na to, by nadrobić zaległości:

Inni wracają z wakacji wcześniej, by poszukać pracy. A przedsiębiorcy chętnie zatrudniają ich w pubach i restauracjach, jako gońców czy pomoc biurową. O oferty pracy dla studentów pytał w Krakowie nasz reporter Maciej Grzyb:

Za studentami tęsknią także sklepikarze, kioskarze i właściciele małej gastronomii, o czym przekonał się w Lublinie Krzysztof Kot: