Kolejne szpitale zmieniają dotychczasowe zasady i umożliwiają rodzicom nieograniczone czasowo przebywanie z dziećmi na oddziałach intensywnej terapii. To reakcja środowiska medycznego na interwencję reporterów RMF FM. Liczba podpisów pod petycją skierowaną w tej sprawie do resortu zdrowia cały czas rośnie - jest ich już ponad 50 tysięcy.

REKLAMA

Rodzinny dramat w szpitalu i apel o pomoc

Wszystko zaczęło się od apelu o pomoc, który skierowali do naszej redakcji rodzice 7-letniego Franciszka Mruga. Chłopiec z niepełnosprawnością sprzężoną trafił na oddział intensywnej terapii w Wielkopolskim Centrum Pediatrii. Ze względu na zakażenie wirusem RSV skierowano go do izolatki. Został też wprowadzony w śpiączkę.

Pierwszego dnia rodzice mogli być z Franciszkiem, zachowując zasady reżimu sanitarnego. Kolejnego dnia już nie wpuszczono ich do dziecka. Mogli przez 15 minut patrzeć na syna przez szybę w pokoju jednego z pracowników szpitala. Ostatecznie, po nagłośnieniu sprawy i skierowaniu pism m.in. do resortu zdrowia i Rzecznika Praw Pacjenta, dostali zgodę na przebywanie na oddziale.

Do naszej redakcji napłynęło wiele podobnych historii. Rodzice z różnych stron Polski opisywali, jak ciężkim i traumatycznym przeżyciem był dla nich fakt, że mogli towarzyszyć ciężko chorym dzieciom tylko przez kilka godzin dziennie. Zwracali też uwagę, że poszczególne szpitale podchodzą do tej kwestii bardzo różnie. Brakuje systemowych regulacji, które uwzględniałyby potrzeby rodziców i fakt, że ich obecność ma pozytywny wpływ na stan chorujących dzieci.

Podobne postulaty podnoszone są w petycji do resortu zdrowia, pod którą podpisało się już ponad 50 tys. osób. "Nie jest do końca jasne, na jakiej podstawie limituje się czas, który rodzic może spędzić z dzieckiem w oddziale. Są szpitale, w których rodzic może przebywać z dzieckiem przez cały dzień, jak i takie, w których jest on ograniczany do 3,5 godziny w ciągu doby" - czytamy w dokumencie, który można podpisać tutaj. Podpisane pod nim osoby chcą, by resort odpowiednimi przepisami uregulował tę kwestię.

Mama 7-letniego Franka: Nie oczekujemy cudów

Po ubiegłotygodniowym nagłośnieniu sprawy przez naszych dziennikarzy resort zdrowia obiecał przygotowanie nowych wytycznych ws. obecności rodziców przy dzieciach dla szpitali w całym kraju. Mamy je poznać za kilka tygodni. Monika Pohl-Mrug, mama 7-letniego Franka, która poprosiła naszych dziennikarzy o interwencję, mówi wprost: "będziemy próbować do skutku - dla dobra naszych dzieci".

Cały czas musimy być czujni i uważać na to, by nie zamknięto nas w półśrodkach. Chcemy całodobowego pobytu, a nie tylko kilku godzin - podkreśla w rozmowie z reporterem RMF FM mama 7-letniego Franka. My nie oczekujemy cudów, leżanek itp. Chcemy po prostu nieograniczonego pobytu przy dziecku - dodaje Monika Pohl-Mrug.

Rodzice z niecierpliwością wypatrują wytycznych zapowiedzianych przez Ministerstwo Zdrowia. Nie zostawimy tej sprawy. Będziemy to monitorować - zapewnia mama Franka. Ma nadzieję, że oprócz wprowadzenia nielimitowanych godzin przebywania przy dzieciach, dokument będzie wprost określał, w jakich wyjątkowych sytuacjach kierownik oddziału będzie mógł zablokować możliwość przebywania rodziców przy dziecku.

Monika Pohl-Mrug ma też nadzieję, że dzięki nowym wytycznym skończy się wypraszanie rodziców podczas czynności pielęgnacyjnych - np. przewijania dzieci.

Szpitale reagują na apele rodziców

Do rodziców 7-letniego Franka każdego dnia docierają słowa wsparcia oraz historie innych opiekunów, którzy przeżyli w szpitalach podobne sytuacje. Spływają też informacje o kolejnych oddziałach, które otwierają się na obecność rodziców przy dzieciach. Tak ma być m.in. na Oddziale Kardiochirurgicznym Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej w Szpitalu Klinicznym im. Karola Jonschera w Poznaniu.

Wychodząc naprzeciw szeroko podnoszonym w mediach głosom rodziców i lekarzy wprowadzamy możliwość bezlimitowych godzin odwiedzin swoich pociech w Intensywnej Terapii Kardiochirurgicznej - napisał w mediach społecznościowych dr Marcin Gładki, kardiochirurg.

Niestety, nasze warunki lokalowe nie pozwalają na to, by rodzice mogli przebywać z dziećmi 24 godziny na dobę, ale chociaż w takim stopniu jesteśmy w stanie zrekompensować czas rozłąki. Oczywiście na czas wykonywania koniecznych czynności związanych z leczeniem będziemy prosić o opuszczenie oddziału. Mam nadzieję, że to dobra wiadomość dla naszych obecnych i przyszłych pacjentów - dodał medyk.

Wybudzanie dziecka ze śpiączki - kolejna trauma

Rodzice cieszą się, że kolejne szpitale stają się otwarte na ich głos. Zwracają uwagę, że wciąż nierozwiązany pozostaje kolejny problem - przywiązywanie małych pacjentów do łóżek.

Takie sytuacje niestety się zdarzają. Dziecko podczas wybudzania porusza się, nie wie, co się dzieje, może różnie reagować. Bardzo często w takich sytuacjach jest po prostu przywiązywane do łóżka. Obecność rodzica podczas wybudzania jest m.in. po to, by uspokoić dziecko, by ono wiedziało, że jest bezpieczne - wyjaśnia w RMF FM Monika Pohl-Mrug.

W przypadku Franka pielęgniarka poinformowała rodziców, że ich syn musiał zostać przywiązany, bo podczas wybudzania ze śpiączki bardzo się poruszał.

To, co najbardziej mnie boli, to ten problem, że dziecko jest przywiązane, wybudza się, porusza się i my nie możemy być przy nim - tłumaczy mama 7-latka.