Błędy w postępowaniach i kierowanie śledztwa na poboczne tory zarzucił swoim przełożonym krakowski prokurator Marek Wełna, znany z walki z mafią paliwową. Reporterzy RMF FM dotarli do jego pisma do ministra sprawiedliwości. W dokumencie z marca zeszłego roku Wełna tłumaczy powody swojej rezygnacji z kierowania specjalnym zespołem śledczym.

REKLAMA

Prokurator Wełna sugerował, że kierownictwo prokuratury kierowało śledztwa na poboczne tory. Krytykował swych szefów za to, że zlecali czasochłonne analizy. Jak pisał, "ich przydatność dla efektywnego wykorzystania w procesie jest co najmniej dyskusyjna". Przydatne były za to do niszczenia politycznych przeciwników. Dotyczy to spraw, gdzie pojawiali się politycy lewicy, m.in. Jacek Piechota, Jolanta i Aleksander Kwaśniewscy, Józef Oleksy czy brat Leszka Millera.

Wg naszych informacji, prokuratorzy ze specjalnego zespołu ds. mafii paliwowej większość czasu poświęcali na opracowywanie tych analiz. I tak np. do jednego z prokuratorów dzwonił przełożony i prosił, by zebrać wszelkie wątki, w których występował Jacek Piechota. Śledczy zostawiał swoją pracę, by przez kilka dni analizować dziesiątki tomów ze śledztwa, szukając materiałów związanych z tym liderem lewicy.

Marek Wełna zasłynął jako zaciekły wróg tzw. mafii paliwowych. Odkrył między innymi, że w praniu pieniędzy z przestępstw paliwowych brali udział wojskowi, a mafia miesza paliwa m.in. w bazach wynajmowanych od armii. Po rezygnacji jego kariera załamała się, przestał kierować zespołem, a później w ogóle odsunięto go od śledztwa w sprawie mafii paliwowej.