Ministrowie, którzy w niedzielnych wyborach zdobyli mandaty europosłów, odejdą z rządu w najbliższych dniach. Oficjalnie nie wiadomo jeszcze, kto zajmie ich miejsca, wiadomo tylko, że niektórych niełatwo będzie zastąpić.

REKLAMA

Kto tu sprząta?

Najtrudniejszą rolę będzie miał do odegrania ktoś, kto zastąpi szefową resortu edukacji. Minister Anna Zalewska zostawi mu w spadku nie tylko niedokończoną reformę nazywaną złośliwie deformą systemu edukacji, ale też związane z nią dwa potężne problemy; wrześniowe spiętrzenie dwóch roczników w liceach i technikach - zamiast 370 - 730 tysięcy uczniów do upchnięcia w tych samych pomieszczeniach co przed rokiem. Do tego, równolegle we wrześniu wróci ledwie przecież zawieszony protest nauczycieli.

Jako niemal pewny następca Anny Zalewskiej wymieniany jest szef sejmowej komisji edukacji Dariusz Piontkowski, w grę mogłaby też wchodzić dzisiejsza wiceminister Marzena Machałek. Niezależnie od tego, które z nich obejmie urząd, problemy resortu będą pewnie wzorem poprzedniczki przerzucać na organy założycielskie szkół, a więc najczęściej samorządy. Co istotne, zmiana na stanowisku ministra da przy tym rządzącym chwilę oddechu - to przecież nie nowi ministrowie odpowiadają za działania Anny Zalewskiej, bezpiecznie już przyglądającej się rozwojowi sytuacji z Brukseli.

W ostateczności nowy szef MEN będzie mógł nawet odpowiedzieć "przecież ja tu tylko sprzątam!"

Duży problem MSWiA

Poważne konsekwencje będzie miała nieuchronna zmiana ministra spraw wewnętrznych i administracji. Będą to jednak skutki przede wszystkim polityczne, bo bieżącej pracy resortu, którym zarządza dziś Joachim Brudziński, trudno zarzucić cokolwiek - może poza nadmierną gorliwością w ściganiu wykroczeń koszulkowo-prowokacyjnych i jednoczesnym wyraźnym ociąganiem się w ustalaniu sprawców wystąpień np. faszystowskich.

Joachim Brudziński to jednak głównie gracz polityczny wagi ciężkiej. Odesłanie go do europarlamentu może się odbić na działaniu PiS jako całości - to nie tylko sprawny i ambitny organizator, ale też człowiek bardzo bliski prezesa partii i uznawany za jego możliwego następcę. Nieprzypadkowo to on trafił właśnie do MSWiA, i stąd kłopot z jego zastąpieniem. Nie ma w PiS wielu postaci tego formatu.

Nie jest nią raczej znany ze słabości do przyjmowania honorów wiceminister Jarosław Zieliński, ani nieznany szerzej szef sejmowej komisji spraw wewnętrznych Arkadiusz Czartoryski - a te nazwiska nasuwają się przy rozważaniu następców Brudzińskiego w pierwszej kolejności. Rozważany podobno powrót Mariusza Błaszczaka z MON odsłoniłby z kolei także istotny resort obrony, możliwy zaś kandydat Marek Opioła - szef komisji ds. służb specjalnych - skompromitował się właśnie przebieranką za komandosa na tle policyjnych Black Hawków.

Obsada MSWiA to chyba największy rekonstrukcyjny problem premiera.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Brudziński: Każdemu mojemu następcy będę życzył powodzenia

Niezastąpione

Prawda jest taka, że przynajmniej kilku członków rządu zastępować wcale nie trzeba, bo ich funkcje z powodzeniem można zlikwidować, albo zredukować do departamentu w jakimś resorcie. Przykładem jest tu zajmowane dziś przez Beatę Kempę stanowisko ministra bez teki, odpowiedzialnego za sprawy dotyczące pomocy humanitarnej.

W bardzo podobnym znaczeniu "niezastąpiona" jest Beata Szydło, kierująca w randze wicepremiera bez teki Komitetem Społecznym Rady Ministrów. Bez tego komitetu radził sobie dotąd niemal każdy rząd, z jej własnym włącznie. Prawdopodobnie rząd nie odczułby ani braku samego komitetu, ani kierującego nim wicepremiera. Jeśli komitet zostanie, to - choć brzmi to mocno absurdalnie - tylko po to, by nie ujawnić, że można się bez niego obejść.

Nieodzowni

Zastąpić na pewno trzeba będzie minister rodziny pracy i polityki społecznej Elżbietę Rafalską - przecież ktoś musi wypłacić we wrześniu 500+ za pierwsze dzieci z wyrównaniem za trzy miesiące. Ona sama chciałaby, by fotel ministra zajął - co wydaje się naturalne dla ciągłości pracy resortu - jej zastępca Stanisław Szwed, premier wolałby jednak, by tę akurat funkcję sprawowała kobieta. Decyzji w tej sprawie nie znamy.

Wiemy natomiast, kto zastąpi nader aktywnego w kandydowaniu gdzie popadnie wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego, zwłaszcza w roli Przewodniczącego Komisji Weryfikacyjnej - będzie to jeden z jej członków, Sebastian Kaleta, który ma z tego powodu awansować na stanowisko sekretarza stanu w resorcie sprawiedliwości.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video

Sasin: Zaskoczył nas wybór Rafalskiej

Rzeczniczki

Rządzące Prawo i Sprawiedliwość przejdzie w związku z wynikiem wyborów do PE poważną przemianę wizerunkową - mandaty zdobyły właśnie rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska i rzeczniczka partii i jednocześnie wicemarszałek Sejmu Beata Mazurek. Tę ostatnią ma w obu rolach zastąpić poseł Elżbieta Witek, kiedyś już partii rzecznikująca. Kto miałby zastąpić Kopcińską - nie wiadomo.

Dymisje niewyborcze

Rząd czekają też dwie zmiany niezwiązane z wynikami wyborów do PE; na pewno odejdzie minister sportu Witold Bańka, wybrany 14 maja na przewodniczącego Światowej Agencji Antydopingowej (WADA). Jego kadencja zacznie się w styczniu, ale rekonstrukcja może objąć jego stanowisko już teraz.

Zdymisjonowana ma być też minister finansów Teresa Czerwińska - to efekt oporów przy realizowaniu kosztownych obietnic wyborczych. Prof. Czerwińska próbowała łagodzić ich skutki dla budżetu, co miało wywołać irytację premiera i prezesa PiS.

Co i kiedy?

Politycy PiS zapowiadają podejmowanie decyzji i przeprowadzenie zmian w rządzie w najbliższych dniach. Niewiele jednak wskazuje na to, że stanie się to szybko; premier Morawiecki, bez którego trudno o tym rozmawiać dziś i jutro przebywa na szczycie w Brukseli. Z kolei prezydent, który miałby nowych ministrów powołać - w czwartek wylatuje z kraju na kilka dni do Azerbejdżanu.

Jeśli zmiany miałyby być konsultowane przez Komitet Polityczny PiS, jak mówią politycy tej partii - dojdzie do nich nie wcześniej niż w przyszłym tygodniu.