Liczne uchybienia i zaniedbania, brak należytego nadzoru i łamanie przepisów - tak można streścić raport prokuratora generalnego w sprawie afery Amber Gold. "Gazeta Polska Codziennie" dotarła do dokumentu. Według jej ustaleń, Seremet przedstawi dziś dokument, który będzie miażdżący dla gdańskich śledczych, a także dla ich przełożonych, którzy nie sprawowali należytego nadzoru nad prowadzonymi sprawami.
W raporcie prokuratora generalnego mają pojawić się nazwiska prokuratorów odpowiedzialnych za zaniedbania razem z dokładnym opisem ich decyzji. "Gazeta Polska Codziennie" przypomina, że to właśnie śledczy z Gdańska odmawiali wszczęcia śledztw po doniesieniach Ministerstwa Gospodarki czy Komisji Nadzoru Finansowego w sprawie Amber Gold.
W raporcie, który dzisiaj przedstawi, Seremet ma zająć stanowisko nie tylko w sprawie Amber Gold. Według gazety, prokurator generalny odniesie się też do działań podejmowanych przez prokuraturę wobec parabanków, w których sprawie obecnie toczą się śledztwa.
Jeszcze przed opublikowaniem raportu Andrzej Seremet podjął już pierwsze działania zmierzające do tego, by uniknąć podobnych nieprawidłowości jak w sprawie Amber Gold. Postanowił, że wszelkie sprawy z zawiadomienia Komisji Nadzoru Finansowego będą trafiać do prokuratur okręgowych, a nie, jak to było do tej pory, rejonowych. W okręgach są bowiem wydziały przestępczości gospodarczej, które z automatu będą się takimi sprawami zajmować.
Również w Ministerstwie Sprawiedliwości powstaje kompleksowy raport dotyczący działań kuratorów, służby sądowej i samych sądów, w sprawie Marcina P., jego spółek oraz Amber Gold. Jak powiedziała Agnieszka Pelc z biura ministra, chodzi o zebranie i przekazanie opinii publicznej jak największego zakresu informacji dotyczących tej sprawy, aby zmienić złe praktyki i procedury, które okazałyby się nieodpowiednie. Na razie nie wiadomo, kiedy dokument będzie gotowy.
Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin zapowiedział, że do końca sierpnia resort przedstawi projekt nowelizacji przepisów o rejestrach sądowych. Chodzi o to, aby sąd dokonujący rejestracji spółki miał automatyczny wgląd w zapisy Krajowego Rejestru Karnego na temat kandydatów do władz spółek, w celu zweryfikowania, czy osoby te były karane. Jeśli były - nie mogą sprawować funkcji we władzach spółek. W ocenie Gowina oraz sędziów ze stowarzyszenia "Iustitia" obecnie sędziowie nie mają narzędzia do weryfikowania kandydatów do zarządów i istniejący przepis w praktyce jest pusty.