Już ponad 2 tysiące osób oszukanych przez parabank Amber Gold złożyło w prokuraturze zawiadomienia o przestępstwie. Ogółem roszczenia klientów firmy Marcina P. dochodzą już do 130 milionów złotych. Do prowadzącego śledztwo w tej sprawie zespołu prokuratorów dołączył analityk kryminalny.
Zawiadomienia klientów Amber Gold wciąż napływają do biura podawczego gdańskiej prokuratury, jak i innych prokuratur, komisariatów policji oraz delegatur Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego na terenie całego kraju.
Do śledczych zajmujących się sprawą dołączył analityk kryminalny, który ma za zadanie sklasyfikować i odpowiednio połączyć ogromne ilości dokumentów i danych zajętych w obiektach należących do Amber Gold. Chodzi o pół tysiąca segregatorów z dokumentami i trudną do opisania liczbę danych elektronicznych z twardych dysków. Zadaniem analityka jest ich uporządkowanie, tak żeby prokuratorzy mogli wyciągnąć z ogromu faktów wnioski, które dadzą podstawy do dalszego śledztwa.
Bez obrazu sprawy wynikającego z akt, prokuratorzy nie wiedzą po prostu kogo i o co pytać. Pracujący przy sprawie Amber Gold analityk sam prokuratorem nie jest. Jak jednak twierdzą śledczy, ma on duże doświadczenie w rozległych sprawach gospodarczych na Pomorzu. Pracował też przy śledztwach dotyczących prania brudnych pieniędzy. Jego praca przy sprawie Amber Gold, ze względu na jej rozległość, potrwa przynajmniej kilka tygodni.
6 sierpnia podczas konferencji prasowej szef Amber Gold Marcin P. ogłosił, że jego firma ma ok. 7 tys. aktywnych klientów, którzy zdeponowali w spółce ok. 80 mln zł. Wojciech Szelągowski z gdańskiej prokuratury podkreślał jednak, że, trudno jest powiedzieć, czy biznesmen miał na myśli klientów, czy liczbę kont. Podajemy liczbę zawiadomień, ale wśród składających jest dużo osób, które miały zawartych po kilka umów. Jeszcze znacząca liczba klientów gdańskiej spółki nie złożyła zawiadomień - zaznaczył.