Mamy teraz większą częstość wymiany południkowej powietrza. Napłynie do nas znowu ciepłe powietrze z temperaturą dochodząca do 25 stopni Celsjusza, (...) ale właśnie to jest powietrze prowadzone z Sahary równolegle z pyłem - mówił na antenie Radia RMF24 prof. dr hab. Rajmund Przybylak, klimatolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
W najbliższych dniach do Polski mogą dotrzeć masy ciepłego powietrza, które przyniosą ze sobą również pył znad Sahary. Prof. Rajmund Przybylak mówił w rozmowie, że pierwsze oznaki zjawiska prawdopodobnie odczują mieszkańcy północno-zachodniej części kraju. Klimatolog zauważył również, że takie zdarzenia nie są niczym nowym.
Pył znad Sahary wielokrotnie był w Polsce. Tym razem jego droga będzie okrężna, można powiedzieć, ponieważ sytuacja wygląda w ten sposób, że rozbudował się wyż nad Morzem Śródziemnym z centrum gdzieś na południe od Włoch i on mocno sięga na obszar Sahary - właśnie tam, gdzie jest źródło pyłów, obok ma Wyż Azorski i niż na Atlantyku Północnym - mówił rozmówca.
Jak wyjaśniał ekspert, powietrze w wyżu przemieszcza się zgodnie z ruchem wskazówek zegara.
Można sobie teraz wyobrazić, mamy centrum nad Morzem Śródziemnym, mocno rozbudowany wyż i oczywiście on się kręci zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Zatem powietrze płynie w tym wypadku po jego obrzeżach i jest już nad Francją. Teraz pobiegnie w kierunku Beneluxu, Niemiec Zachodnich, Danii, Bałtyku, południowej Skandynawii aż do Petersburga i okolic, i do nas właśnie dopłynie - tłumaczył prof. Rajmund Przybylak.
W czasie tegorocznych świąt wielkanocnych mieszkańcy Polski doświadczyli już napływu pyłu saharyjskiego. W poniedziałek wielkanocny pył dotarł do południowych części kraju. Niedługo później znalazł się już na niemal całym terytorium Polski. Prowadzący rozmowę pytał doktora Rajmunda Przybylaka, czy nadchodzące zjawisko będzie równie intensywne.
Widzę z tych prognoz, które są - będzie dość intensywny, ponieważ ten wyż, który jest sprawcą na Morzu Śródziemnym wydarzenia, które do nas napłynie, przesuwa się stopniowo i to nawet w kierunku Polski, potem w kierunku Morza Kaspijskiego, więc generalnie na wschód i słabnie. Dlatego też we wtorek spodziewamy się już drugiego uderzenia fali napływu pyłów, tym razem od strony południowo zachodniej Polski - stwierdził klimatolog.
Na przestrzeni ostatnich lat zjawisko przemieszczania się pyłu znad Sahary do Europy obserwujemy coraz częściej. Prowadzący zauważył, że masy powietrza z pyłem docierają nawet do Ameryki Południowej. Michał Zieliński pytał, jaka jest przyczyna nasilenia się tego zjawiska, i czy stanie się to normą.
Rzeczywiście obserwujemy wyraźne zmiany cyrkulacji - powiedział ekspert. Klimatolog zwracał uwagę na fakt, iż obecnie w Polsce i w Europie sezon letni cechuje się bardziej słoneczną pogodą. Dawniej miesiące takie jak lipiec czy sierpień były bardziej pochmurne i deszczowe. Dominowała cyrkulacja zachodnia, a więc napływ takiego chłodniejszego powietrza znad Atlantyku, bo Atlantyk jest w okresie lata chłodniejszy niż kontynent - objaśnił rozmówca.
A teraz mamy właśnie taką większą częstość wymiany południkowej powietrza z południa, co obserwujemy teraz, i napłynie do nas powietrze z temperaturą (...) dochodząca do 25 stopni Celsjusza. Ale właśnie to jest powietrze z Sahary prowadzone równolegle z tym pyłem - mówił prof. Przybylak.
Niektórzy to wiążą właśnie m.in. z globalnym ociepleniem, szczególnie z ociepleniem Arktyki. Tzw. fale długie oplatają całą kulę ziemską. Ich amplituda rośnie. I stąd nie jest tutaj zaskoczeniem, bo może niektórzy się dziwią, że czasami słyszymy, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, tam mimo tego ocieplenia ostatnio były bardzo duże opady śniegu w Kalifornii - coś zaskakującego, ale właśnie wyobraźmy sobie taką amplitudę, która sięga najpierw górą Arktyki, ściąga bardzo daleko na południe powietrze chłodne, no i odwrotnie, z Sahary na północ aż po Skandynawię - tłumaczył ekspert.
Aby bardziej przybliżyć zjawisko wzrostu amplitud ekspert użył terminu zafalowanie.
Teraz mamy większe zafalowanie i ono sięga aż po Arktykę, potem po obszar podzwrotnikowy i ściągają (...) albo masy powietrza z południa - wtedy mamy oczywiście bardzo ciepło - albo z północy, wtedy mamy bardzo chłodno, bo pamiętajmy, że w Arktyce marzec bywa najchłodniejszym miesiącem w zimie.
Na Saharze mamy już przecież 25 i 30 stopni, więc słońce już przekroczyło równik, jak wiemy idzie do nas na północ, więc to jest duży gradient temperatury. Pamiętajmy, że tymi anomaliami pogodowymi steruje w zasadzie cyrkulacja atmosferyczna, (...) oczywiście ten czynnik solarny się dokłada, bo mamy układ wysokiego ciśnienia, a wiemy, że słońce już grzeje. Teraz jest dość solidnie, więc dlatego taka wysoka temperatura - mówił dr. Rajmund Przybylak.
Jak twierdził prof. Rajmund Przybylak jest to wysoce prawdopodobne.
One mogą być coraz częstsze, jeżeli takie układy będą się pojawiać tak dokładnie, jak teraz mamy, bo mamy w zasadzie. Teraz Europa jest opanowana przez układy wysokiego ciśnienia i będzie opanowana przez kilka dni. To ciepło niesie w kierunku powiedzmy Arktyki - powiedział klimatolog.
Profesor dodawał również, że w ostatnich latach obserwujemy zmiany zachmurzenia w Arktyce. Mamy więcej chmur niezwiązanych z cyrkulacją zachodnią tak jak w naszym przypadku, tylko chmur z cyrkulacją południkową natury konwekcyjnej, więc i dlatego też obserwujemy więcej dopływu promieniowania słonecznego niż w przypadku tych dawnych lat, kiedy mieliśmy głównie chmury napływu mas powietrza znad Atlantyku - mówił na antenie Radia RMF24 klimatolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu Rajmund Przybylak.