Bydgoski sanepid będzie badał wodę z ujęcia niedaleko miejsca, gdzie znaleziono łabędzia z ptasią grypą. Nie wiadomo jeszcze, czy chodzi o H5N1. Groźnego wirusa potwierdzono dziś w Kostrzynie nad Odrą.
Władze miasta uspokajają, że nie ma zagrożenia skażenia ujęcia. Na wszelki wypadek zalecają jednak picie tylko przegotowanej wody.
Ujęcie wody sprawdzili inspektorzy sanepidu – takie badania mają być teraz przeprowadzane codziennie. Jakość wody bada też przedsiębiorstwo wodociągowe. Woda jest także chlorowana. - To jest na razie normalna dawka. Ona ma za zadnia niszczyć wszystkie drobnoustroje, które znajdują się w wodzie. To jest monitorowane, kontrolowane - tłumaczy Sławomir Rybacki, szef ds. technicznych. Jeśli okazałoby się, że łabędź znaleziony w Bydgoszczy był zarażony szczepem H5N1, dawka chloru być może zostanie zwiększona.
Władze miasta apelują o to, by nie dokarmiać dzikich ptaków – także stada łabędzi, które jest w centrum miasta. Nie chcą tego robić także miejskie służby. To są dzikie ptaki i same powinny sobie poradzić – tłumaczą przedstawiciele bydgoskiego sztabu kryzysowego.
Dziś potwierdzono, że na H5N1 chorował łabędź znaleziony w Kostrzynie nad Odrą w Lubuskiem. Wcześniej groźnego także dla człowieka wirusa potwierdzono także u ptaków w Toruniu. W dwóch pozostałych ogniskach – w Bydgoszczy i Świnoujściu - stwierdzono na razie odmianę H5.