Sąd aresztował na trzy miesiące 28-letniego mężczyznę, który wywiózł do lasu kobietę i tam ją podpalił. Motywem działania miał być zawód miłosny. Sprawcy grozi do 10 lat więzienia.
Do zdarzenia doszło pod koniec października w Rembertowie. Policjanci zostali powiadomieni o płonącej w lesie kobiecie. Z relacji świadków wynikało, że osoba, która była z pokrzywdzoną, uciekła z miejsca zdarzenia - powiedział rzecznik komendanta stołecznego policji asp. Mariusz Mrozek. Podpalona kobieta trafiła do szpitala, spędziła tam dwa tygodnie.
Jak się okazało, osobą, która była na miejscu zdarzenia, był 28-letni Henryk T. W rozmowie z funkcjonariuszami tłumaczył, że podczas przelewania paliwa doszło do wybuchu, przez co ubranie kobiety się zapaliło. Sam T. również odniósł obrażenia i był hospitalizowany.
Policjanci nie uwierzyli w tłumaczenia Henryka T. Z ustaleń wynikało, że podejrzewany 28-latek uprowadził i podpalił kobietę. Motywem działania miał być zawód miłosny - powiedział Mrozek. Prokuratura Rejonowa Warszawa-Praga Południe wydała więc nakaz zatrzymania T. Policjanci zatrzymali 28-latka, choć ten wcześniej ukrywał się u rodziny.
Mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz zmuszenia do określonego zachowania. Przyznał się do winy. Sąd aresztował 28-latka na trzy miesiące.
Za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu grozi mu do 10 lat więzienia, a za zmuszenie do określonego zachowania - do 3 lat.