Specjalny zespół powołany przez szefa MSWiA Janusza Kaczmarka zbada przeszłość komendanta głównego policji Konrada Kornatowskiego. W tzw. raporcie Rokity pojawiły się informacje, że Kornatowski, mógł mieć związek z ukrywaniem zabójstwa Tadeusza Wądołowskiego na posterunku milicji w 1986 roku. Sam Kornatowski zaprzecza tym informacjom.
W te informacje nie wierzy też szef MSWiA Janusz Kaczmarek. Ufam Konradowi Kornatowskiemu, wierzę w jego wersję wydarzeń - napisał w specjalnym oświadczeniu Kaczmarek.
Wg "Raportu Rokity" z początku lat 90., dokumentującego przestępstwa aparatu bezpieczeństwa w PRL, prokurator robił wszystko, by nie wyjaśnić sprawy zakatowania przez MO Tadeusza Wądołowskiego.
Nazwisko Kornatowskiego występuje na liście setki milicjantów, esbeków i prokuratorów, którzy powinni odpowiedzieć karnie za swoje czyny w PRL-u.
Fakty i dokumenty potwierdzają to, co mówi - podkreślił Kaczmarek. Dodał, że mimo, iż jest to diametralnie odmienna wersja od wersji Jana Rokity, "ma ona swoje odzwierciedlenie w dokumentach". Konrada Kornatowskiego znam od wielu lat - to odważny i bezkompromisowy człowiek - zaznaczył minister.
Sam Kornatowski zaprzecza, by miał związek z ukrywaniem zabójstwa Tadeusza Wądołowskiego na posterunku MO w 1986 r. To jest po prostu kłamstwo - twierdzi Kornatowski. Zapowiada wystąpienie na drogę sądową, w procedurze karnej i cywilnej przeciwko Rokicie, który w rozmowie z "Dziennikiem" powiedział m.in.: Kornatowski wbrew wszystkim procedurom, wbrew Kodeksowi Postępowania Karnego, spotkał się z ekspertem od sekcji zwłok i kazał mu sfabrykować dowód, że bicie nie ma związku ze śmiercią.
Byłem wtedy zaledwie od kilku miesięcy asesorem. To ja zdecydowałem o skierowaniu Wądołowskiego na sekcję zwłok. To, co mówi pan Rokita jest oszczerstwem i spotkam się z nim na sali sądowej - zapowiada Kornatowski.