​W Sądzie Okręgowym w Krakowie zakończyły się zaplanowane na wtorek przesłuchania w sprawie wypadku kolumny rządowej z 10 lutego ubiegłego roku w Oświęcimiu. W charakterze świadka przesłuchana została m.in. była premier Beata Szydło.

REKLAMA

Przesłuchiwanie byłej premier trwało około 40 minut. Treść zeznań Beaty Szydło jest niejawna, tak samo jak zeznania trzech funkcjonariuszy ówczesnego Biura Ochrony Rządu.

Rozprawa toczy się w trybie niejawnym, dlatego że podczas przesłuchiwania świadków mogą pojawić się informacje dotyczące szczegółów ochrony najważniejszych osób w państwie.

Była premier nie spotkała się z dziennikarzami, weszła i wyszła tylnymi drzwiami budynku. Nie wiadomo tez, czy wtorkowe przesłuchanie Szydło było ostatnim. Wszystkie czynności zaplanowane na dzień dzisiejszy zostały zrealizowane - mówił prokurator Rafał Babiński.

Proces w sprawie wypadku rządowej kolumny trwa od 16 października. Prokuratura zarzuciła Sebastianowi Kościelnikowi, kierowcy seicento, nieumyślne spowodowanie wypadku. Mężczyzna nie przyznaje się do winy. We wtorek kierowca fiata nie pojawił się w sądzie.

Do wypadku doszło w lutym ubiegłego roku

Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów, w której jechała Beata Szydło (jej pojazd znajdował się w środku kolumny) wyprzedzała fiata seicento. Jego kierowca Sebastian Kościelnik przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto ówczesnej szefowej rządu, które wjechało w drzewo.

W akcie oskarżenia wskazano, że kierowca przepuścił samochód emitujący świetlne sygnały uprzywilejowania, ale później nie zachował ostrożności, nie obserwował jezdni za swoim autem i nie upewnił się, czy pojazd uprzywilejowany jest jeden, czy więcej. Ruszył, nie ustępując pierwszeństwa, i doprowadził do zderzenia z drugim samochodem BOR-u, który akurat go wyprzedzał.

Na pierwszej rozprawie Sebastian Kościelnik odmówił składania wyjaśnień. Sędzia odczytała jego wcześniejsze zeznania, w tym pierwsze, krótko po wypadku, gdy przyznał się do zarzutu nieumyślnego spowodowania wypadku. Później nie poczuwał się do winy.

W połowie marca tego roku krakowska prokuratura okręgowa wystąpiła do sądu w Oświęcimiu z wnioskiem o warunkowe umorzenie postępowania. Śledczy chcieli wyznaczenia Sebastianowi Kościelnikowi okresu próby wynoszącego 1 rok. Mężczyzna miałby też zapłacić 1,5 tys. nawiązki. Na umorzenie nie zgodził się Sebastian Kościelnik wraz z obrońcą Władysławem Pociejem.

Opracowanie: