W Krakowie rozpoczęło się własnie przesłuchanie Beaty Szydło - potwierdza Daria Pichórz z biura prasowego Sądu Okręgowego w Krakowie. Była premier zeznaje w sprawie wypadku z udziałem rządowej kolumny w Oświęcimiu. W lutym ubiegłego roku audi, którym jechała, zderzyło się z fiatem seicento. W wypadku poszkodowana została ówczesna premier oraz funkcjonariusze BOR. Dziś przesłuchani mają być także trzej pracownicy BOR.
Rozprawa toczy się w trybie niejawnym, dlatego że podczas przesłuchiwania świadków mogą pojawić się informacje dotyczące szczegółów ochrony najważniejszych osób w państwie.
W całym procesie ma zostać przesłuchanych kilkadziesiąt osób. Poza Beatą Szydło dziś będą zeznawać także trzej pracownicy ówczesnego Biura Ochrony Rządu.
Proces dotyczący wypadku z udziałem ówczesnej premier Beaty Szydło rozpoczął się 16 października. Prokuratura zarzuciła Sebastianowi Kościelnikowi, kierowcy seicento, nieumyślne spowodowanie wypadku. Mężczyzna nie przyznaje się do winy.
Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów, w której jechała Beata Szydło (jej pojazd znajdował się w środku kolumny) wyprzedzała fiata seicento. Jego kierowca Sebastian Kościelnik przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto ówczesnej szefowej rządu, które wjechało w drzewo.
W akcie oskarżenia wskazano, że kierowca przepuścił samochód emitujący świetlne sygnały uprzywilejowania, ale później nie zachował ostrożności, nie obserwował jezdni za swoim autem i nie upewnił się, czy pojazd uprzywilejowany jest jeden, czy więcej. Ruszył, nie ustępując pierwszeństwa, i doprowadził do zderzenia z drugim samochodem BOR-u, który akurat go wyprzedzał.
Na pierwszej rozprawie Sebastian Kościelnik odmówił składania wyjaśnień. Sędzia odczytała jego wcześniejsze zeznania, w tym pierwsze, krótko po wypadku, gdy przyznał się do zarzutu nieumyślnego spowodowania wypadku. Później nie poczuwał się do winy.
W połowie marca tego roku krakowska prokuratura okręgowa wystąpiła do sądu w Oświęcimiu z wnioskiem o warunkowe umorzenie postępowania. Śledczy chcieli wyznaczenia Sebastianowi Kościelnikowi okresu próby wynoszącego 1 rok. Mężczyzna miałby też zapłacić 1,5 tys. nawiązki. Na umorzenie nie zgodził się Sebastian Kościelnik wraz z obrońcą Władysławem Pociejem.
Opracowanie: