Prawo i Sprawiedliwość chce przerwy w posiedzeniu Sejmu aż na rok – tak jasno wynika z wniosku złożonego dziś przez klub. Posłowie PiS-u twierdzą, że to zwykły błąd i obracają cała sprawę w żart. Opozycja jednak nie jest już tak skora do żartów.
Wniosek Prawa i Sprawiedliwości o przerwę w posiedzeniu Sejmu był ponoć pisany w pośpiechu i ktoś zrobił literówkę. To jest rzeczywiście błąd i chodzi o 2006 r. Gdybyśmy mieli już pisać odpowiednio długo, to może by ktoś napisał 2009 r. – mówi poseł Tomasz Markowski z PiS.
Waldemar Pawlak z PSL, gdy dowiedział się o treści wniosku PiS, zaczął natychmiast forsować pomysł przegłosowania choćby jednej ustawy o wykorzystaniu środków unijnych. Jeżeli tak długo zostanie ogłoszona przerwa, to warto chociaż tę ustawę uchwalić - stwierdza lider ludowców. A Wojciech Olejniczak z SLD z przekąsem dodaje, że PiS powinien od razu wpisać 2009 r., wtedy nie byłoby żadnych kłopotów z kleceniem koalicji.
Prawo i Sprawiedliwość żąda przerwy, ponieważ chce zablokować głosowanie wniosków PO i SLD o samorozwiązaniu Sejmu i nadal prowadzić rozmowy o tworzeniu koalicji z LPR i Samoobroną. Podczas tych negocjacji chce mieć wyborczy straszak pod stołem. Przez kolejnych kilka dni PiS będzie mógł straszyć partnerów, że jak nie będzie większości, to poprze wniosek o samorozwiązanie Sejmu. Albo potrafiliśmy stworzyć koalicję większościową, a więc rząd będzie trwał nadal, albo że tego nie dało się zrobić - mówi Krzysztof Tchórzewski, wiceszef klubu PiS.
Kto poprze wniosek o przyjęcie wniosku PiS? Rządzących wspierają obecni koalicjanci z LPR oraz byli i - zdaje się - przyszli z Samoobrony. Jeśli więc wniosek trafi na obrady plenarne, to przejdzie. Wszystko wskazuje na to, że tak się stanie, bo to najwygodniejszy sposób dla PiS-u na przerwanie obrad. Choć marszałek Jurek mówił, że jest przeciwny długiej przerwie, to jednak podporządkował się decyzji członków Prezydium Sejmu i Konwentu Seniorów. Zadecydowali oni, że głosowanie w tej sprawie odbędzie się o godz. 13.
Problem polega na tym, że decyzję o przerwie podejmuje marszałek, a nie Sejm w trybie głosowania. Podejrzewam, że pan marszałek będzie chciał doprowadzić do tego, żeby Sejm to głosował, żeby uciec od odpowiedzialności - ocenia lider PO Donald Tusk.
Wspólne głosowanie PiS-u, LPR-u i Samoobrony może być pierwszym symptomem koalicyjnej zgody. Zgoda ta wymaga jednak dopracowania szczegółów. PiS nie chce bowiem w rządzie Andrzeja Leppera, a Samoobrona upiera się przy powrocie swojego lidera na fotel wicepremiera i ministra rolnictwa. Gdyby pat się przedłużał, to PiS ma jeszcze kilka dni na negocjacje z PSL-em i uciekinierami z Samoobrony.