Tylko w marcu już 50 tysięcy razy paliły się trawy. Z pożarami walczyło w sumie 370 tys. strażaków, a w płomieniach zginęło 7 osób. Strażacy alarmują, że pożarów jest znacznie więcej niż w ubiegłym roku. Ich gaszeniu nie sprzyja pogoda - gdy jest sucho i wietrznie, ogień rozprzestrzenia się błyskawicznie.

REKLAMA
Zobacz również:

Płonące nieużytki i lasy to ponad 90 procent wszystkich pożarów, z którymi w tym miesiącu walczyli strażacy. W wielu powiatach jednocześnie strażacy muszą gasić kilka, a nawet kilkadziesiąt pożarów jednocześnie. Komendanci alarmują, że nie mają już ludzi na zmiany.

Jeżeli zdarza się coś innego - wypadek drogowy czy inny wypadek, trzeba tych ludzi odrywać od gaszenia traw - mówi wiceminister spraw wewnętrznych Stanisław Rakoczy. Oczywiście gasimy wszystkie te pożary, tylko niepotrzebnie, przez niefrasobliwość ludzi, przez nieodpowiedzialność, angażujemy bardzo duże zasoby ratownicze do likwidacji tego typu zdarzeń - podkreśla natomiast komendant główny straży pożarnej Wiesław Leśniakiewicz.

Pożary traw to nie tylko problem wsi

Strażacy ostrzegają, że nawet od niewielkiej łąki czy nieużytku mogą zapalić się budynki. Często ludzie tracą w takich pożarach cały swój dobytek. Podpalanie traw to problem zarówno na wsiach, jak i w miastach - ostatnio paliły się nieużytki w Krakowie i Bydgoszczy.

Najczęściej podpalaczami są dzieci i młodzież. To jest często zabawa ze strażą pożarną. I tu apel do rodziców, żeby pilnowali swoich dzieci. Bo do pożarów często dochodzi przy osiedlach mieszkaniowych, w godzinach popołudniowych - podkreśla Wiesław Leśniakiewicz. Choć grozi za to 10 lat więzienia, nieletni czują się bezkarni, bo często trudno jest ustalić sprawców. Spada natomiast liczba rolników, którzy celowo wypalają trawy. Ci, którzy zostaną złapani na takim procederze, mogą bowiem stracić całą unijną dopłatę.