Kontrowersyjne zasady wynagradzania pracowników Inspekcji Transportu Drogowego, firmy windykacyjne ściągające przedawnione długi i walka PKBWL z nieprawdziwym obrazem przebiegu katastrofy smoleńskiej - to tematy, które zdominowały wtorkowe wydania dzienników. Prezentujemy je szerzej w naszym przeglądzie prasy. Zapraszamy!
"Możesz zostać dłużnikiem, nie mając żadnych długów" - alarmuje na pierwszej stronie Gazeta Wyborcza. Mnóstwo Polaków skarży się na firmy windykacyjne, które ścigają przedawnione długi sprzed 10-15 lat" - dodaje. Według prawa nie jesteśmy zmuszeni do spłacania takich zobowiązań. Jedna gdy tego nie zrobimy, możemy trafić do rejestru dłużników. To uniemożliwia nam między innymi branie kredytów i zakupy na raty. "Firmy egzekucyjne nie chcą ujawniać, ile długów przedawnionych ściągają. Te duże zapewniają, że nie mają wiele takich wierzytelności. Pokusa łatwego zarobku jest jednak silna" - czytamy w artykule. Jego autorzy przytaczają też kilka interesujących danych statystycznych. Wynika z nich, że ponad 2,2 miliona Polaków zalegało z płatnościami na koniec września. Zaległe zobowiązania Polaków to przeszło 37 miliardów złotych, a statystyczny dłużnik to częściej kobieta niż mężczyzna.
"Z kłamstwami smoleńskimi należy walczyć. Jesteśmy to winni zdezorientowanej części społeczeństwa, która już nie wie, gdzie leży prawda - mówi w "Gazecie Wyborczej" szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Maciej Lasek. "Jednym z możliwych rozwiązań może być powołanie zespołu złożonego z byłych członków komisji Millera, którego zadaniem byłaby weryfikacja hipotez w celu oceny, czy stanowią wystarczającą podstawę do wznowienia badania" - dodaje. "Zespół ten byłby otwarty na współpracę z różnymi środowiskami, mógłby prowadzić debaty z ekspertami mającymi inne zdanie, bez kamer i politycznej otoczki" - podkreśla. Twierdzi też, że gdyby takie działanie zostało bardzo szybko podjęte, sprawa tragedii z 10 kwietnia mogłaby tak nie podzielić Polaków. "Może jeszcze nie jest za późno?" - pyta na koniec.
Wtorkowy "Fakt" przynosi kolejne kontrowersyjne informacje na temat Inspekcji Transportu Drogowego. "Wlepiać mandaty na akord!" - według gazety tak brzmi rozkaz, który wydał swoim podwładnym szef służby generał Tomasz Połeć. Gazeta dotarła do dokumentów z których wynika, że pensje inspektorów są uzależnione od ilości ukaranych kierowców. "Czujemy się jak przedstawiciele handlowi" - skarżą się funkcjonariusze. "Najwyraźniej nie o bezpieczeństwo tu idzie, a o zatkanie dziury w budżecie" - ocenia gazeta. Podkreśla, że na całej sytuacji cierpią zwykli obywatele, których za przewinienie drogowe można przecież pouczyć czy po prostu zwrócić im uwagę.