"Martwe nie będziemy rodzić", "Edukacja seksualna zamiast kościelnej propagandy", "Matka Polka ma już dość", "Nie chcesz aborcji, to jej sobie nie rób", "Moja macica, nie pani broszka" - takie hasła można było usłyszeć i zobaczyć w sobotę przed Sejmem podczas demonstracji "Odzyskać wybór". Część protestujących przyniosła wieszaki, które stały się symbolem sprzeciwu wobec zaostrzenia przepisów antyaborcyjnych. Protesty odbyły się również w innych miastach w Polsce i za granicą.

REKLAMA

Manifestację przed Sejmem zorganizowało Porozumienie "Odzyskać wybór", które definiuje się jako "koalicja organizacji, grup i osób, walcząca o zabrane nam 23 lata temu prawo do aborcji". Porozumienie podkreśla, że nie zrzesza się z partiami politycznymi i podmiotami komercyjnymi.

Organizatorzy szacują, że w manifestacji wzięło udział około 8 tysięcy ludzi.

Politykom i polityczkom popierającym zakaz aborcji, hierarchom Kościoła, fundamentalistkom i fundamentalistom katolickim nie chodzi o ochronę życia. Chodzi o władzę i kontrolę nad kobiecymi ciałami. Jedynym celem zakazu aborcji jest terroryzowanie i torturowanie kobiet - mówiła Natalia Broniarczyk z Porozumienia Kobiet 8 Marca. Podkreśliła, że zakazywanie aborcji nie przyczynia się do spadku ich liczby, ale zwiększa liczbę zgonów i powikłań zdrowotnych u kobiet.

Jesteśmy wkurzone, że w Polsce prowadzi się krucjaty wymierzone przeciwko wyimaginowanym mordercom i morderczyniom płodów, kosztem zdrowia i życia kobiet i kosztem dobrostanu narodzonych dzieci - mówiła natomiast Kamila Kuryło z Codziennika Feministycznego. Za długo wmawiano nam, że obecne rozwiązanie to kompromis. To nie jest kompromis: to jest kompromitacja polskiego rządu i Kościoła - podkreślała.

Przed rozpoczęciem demonstracji Komitet Inicjatywy Ustawodawczej "Ratujmy Kobiety" poinformował, że w sobotę rozpoczęto zbiórkę podpisów pod projektem liberalizującym przepisy antyaborcyjne. Państwo Polskie nie może opierać się na hipokryzji i udawać, że prawo dotyczące aborcji dzisiaj działa - mówiła pełnomocniczka Komitetu Barbara Nowacka. Podkreśliła, że każdego roku od 80 tys. do 100 tys. Polek wykonuje aborcję za granicą. My chcemy, żeby w Polsce przede wszystkim istniała dobra edukacja seksualna, łatwo dostępna antykoncepcja i żeby aborcja w Polsce była legalna, wtedy kiedy musi - mówiła.

Podczas demonstracji zbierano także podpisy pod zapowiadanym przez SLD wnioskiem o referendum ws. aborcji w Polsce.

Zobacz również:

Około 200 osób zebrało się w sobotę na Placu Solnym we Wrocławiu. Uczestnicy manifestacji mieli ze sobą wieszaki i transparenty z napisami: "Aborcja w obronie życia", "Nie potrzebujemy rózgi, mamy mózgi". Skandowano: "Tak dla kobiet, tak dla równości" oraz "Prawo do zdrowia, prawo do wolności". Podczas demonstracji głos zabrała m.in. Ewa Skibińska, aktorka Teatru Polskiego we Wrocławiu. W tej chwili historia zatacza koło, cofamy się do XIX wieku. Urzędnicy kościelni próbują nas wpędzić w poczucie winy, w lęk. Nie chcemy robić kroku wstecz. Mam nadzieję, że projekt tej ustawy, gdy trafi do Sejmu, to zostanie zablokowany i to nie jest naiwność, to jest żądanie - mówiła.

W Poznaniu protestowało - według szacunków policji - prawie 3 tys. osób. Zebrani na placu Adama Mickiewicza trzymali w rękach wieszaki i transparenty: "Oprócz macic mamy mózgi, to my decydujemy!", "Chrońmy kobiety przed episkopatem".

W tym tygodniu, również w ramach protestu, na poznańskim moście Jordana poza kłódkami zakochanych pojawiły się także przymocowane do barierek wieszaki. Most znajduje się nieopodal poznańskiej katedry i kurii metropolitalnej - siedziby poznańskiego abpa Stanisława Gądeckiego.

W Brukseli przed ambasadą RP protestowała grupa około stu osób, w tym działaczki europejskich organizacji przeciwnych zaostrzaniu przepisów antyaborcyjnych i członkinie partii socjalistycznych. Demonstranci nieśli tablice i transparenty z hasłami w języku polskim, angielskim i francuskim: "Prawo wyboru", "Solidarność z polskimi kobietami", "Biskup nie jest lekarzem".

Zobacz również:

Jesteśmy częścią ruchu feministycznego, przeprowadziliśmy podobne akcje również w Hiszpanii, ale także Belgii. Dziś jesteśmy solidarne z polskimi kobietami - podkreślała Sylvie Lausberg z europejskiej platformy "Abortion Right". Może się wydawać, że polskiemu rządowi i Kościołowi w ogóle nie zależy na życiu kobiet - dodała.

Przed polską ambasadą w Londynie przeciwko planom zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej demonstrowało około 300 osób m.in. z Partii Razem i brytyjskiej Partii Pracy oraz polskich i brytyjskich organizacji feministycznych.

Protestujący powiesili na ogrodzeniu i drzwiach ambasady kilkaset metalowych wieszaków, przynieśli również liczne transparenty w języku polskim i angielskim, m.in. "To nie Kościół, to nie państwo, to kobiety zdecydują o swoim losie!" czy "Chcemy odzyskać wybór!". Wiele osób, w tym aktorka i modelka Milla Jovovich, zapewniało o swoim poparciu w mediach społecznościowych.

Cieszę się, że pojawiło się mnóstwo Polek i Polaków, ale też kobiety z Irlandii i Anglii. To pokazuje, że prawa kobiet są nie tylko ponadpartyjne, ale też międzynarodowe - mówiła współorganizatorka protestu Aga Maciejewska z Partii Razem w Londynie.

Wierzę, że kobiety - niezależnie od tego, gdzie mieszkają - zasługują na prawo wyboru i decydowania o swoim ciele. Polska ma w tym momencie jedno z najostrzejszych praw aborcyjnych w Europie, ograniczając dostęp do opieki lekarskiej tylko dla bogatych kobiet, które mogą sobie pozwolić na prywatne kliniki - podkreślała natomiast Rida Vaquas z młodzieżowej organizacji brytyjskiej Partii Pracy.

W Berlinie przed Instytutem Polskim zebrało się wczesnym popołudniem około 200 przeciwników zaostrzania przepisów antyaborcyjnych. Na demonstrację przyszli oprócz Polaków także obywatele Niemiec, Australii, Wielkiej Brytanii, Szwecji, Irlandii i innych państw. Podczas trwającej ponad godzinę manifestacji głos zabrało kilkanaście osób wyrażających solidarność z kobietami w Polsce.

Uczestnicy demonstracji trzymali transparenty w językach polskim, niemieckim i angielskim: "Moje ciało, mój wybór", "Wasze kaplice, nasze macice" i "Dzieci rodzić chcę z miłości, a nie z przymusu, podległości". Demonstrację zorganizowały kobiety mieszkające w Berlinie ze spontanicznie powołanego w zeszłym tygodniu porozumienia "Odzyskać Wybór - Berlin".

W myśl obowiązującej ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży z 1993 roku, aborcji można w Polsce dokonać, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego.

W czwartek w Sejmie został zarejestrowany Komitet Inicjatywy Ustawodawczej "Stop aborcji", który będzie zbierać podpisy pod obywatelskim projektem ustawy całkowicie zakazującej aborcji. W projekcie są zapisy uchylające dotychczasowe prawne możliwości przerwania ciąży, a także nakładające na administrację rządową i samorządową obowiązek pomocy materialnej i opieki dla rodzin wychowujących dzieci upośledzone oraz matek i ich dzieci poczętych w wyniku czynu zabronionego.

(edbie)