Znów głośno przed bramą kopalni „Budryk”. Od samego rana zbierają się tam protestujący górnicy. Za kilka godzin do negocjacyjnego stołu zasiądą po raz kolejny przedstawiciele strajkujących i zarządu Jastrzębskiej Spółki Węgłowej.
Wynik tych negocjacji nie tylko przesądzi o tym, czy strajk zakończy się czy będzie trwał dalej, ale również o tym, czy załoga, czyli 2400 osób dostanie obiecane podwyżki. Chodzi między innymi o dodatkowe 750 złotych za ubiegły rok, dzięki czemu miała się zwiększyć podstawa pensji, od której naliczane miały być kolejne, tegoroczne podwyżki.
Prawo wyraźnie mówi o okresach, kiedy się zamyka księgi rachunkowe i my nie będziemy już mogli ingerować w rok 2007, a więc ludziom nie będziemy mogli tych wyrównań wypłacić. Teraz więc załoga zamiast zyskać, może stracić podwyżki przez czterech liderów związkowych i około 100 strajkujących górników. Taką liczbę podaje jeden z górników, który jednak nie strajkuje. Kilka dni temu pozwolono mu zjechać pod ziemię. Podobno za pozostanie i ściągnięcie kolejnych górników obiecywano mu ciepłą posadę. Nie skorzystał jednak.
Dziś o podwyżkach z ministerstwem edukacji będą rozmawiać przedstawiciele związków zawodowych w oświacie. Ciągle strajkuje służba zdrowia, protestu nie wykluczają sędziowie, "Solidarność" organizuje referendum w sprawie daty i formy strajku.