Istnieje prawdopodobieństwo, że w ukryciu zwłok sześciomiesięcznej Madzi z Sosnowca brały udział osoby trzecie - poinformowała na konferencji prasowej prokurator Marta Zawada-Dybek z katowickiej prokuratury okręgowej. Jak zaznaczyła, śledczy nie wykluczają wersji celowego pozbawienia życia dziewczynki.
Na obecnym etapie śledztwa dotyczącego śmierci półrocznej Magdy badane są różne wersje, w tym ta, że została ona pozbawiona życia w wyniku celowego i zaplanowanego działania osób trzecich. Istnieje prawdopodobieństwo udziału osób trzecich co najmniej w ukryciu zwłok dziecka oraz w dalszych działaniach zmierzających do uniknięcia odpowiedzialności karnej przez sprawców lub sprawcę - powiedziała prokurator Marta Zawada-Dybek. Prokuratura bada też wątki m.in. składania fałszywych zeznań i takiego kierowania śledztwem, by podejrzenia padały na inną osobę. Szczegółów śledczy jednak nie ujawniają.
Jak poinformowała Zawada-Dybek, po analizie krwi dziecka prokuratorzy zlecili zbadanie pieców w mieszkaniu rodziny - nie wiadomo jednak dlaczego.
Rzeczniczka katowickiej prokuratury zaznaczyła również, że zebrano obszerny materiał dowodowy. Śledczy dostali wyniki badań toksykologicznych i psychologicznych matki dziewczynki. Zlecili natomiast m.in. opinie toksykologiczne, histopatologiczne i genetyczne mikrośladów. Poza tym zabezpieczono liczne dokumenty, dowody rzeczowe i analizy zapisu kilkunastu kamer, a także przeanalizowano wykazy połączeń telefonicznych.
Śledczy zdecydowali się również na przebadanie świadków wariografem. Po uzyskaniu zgody części świadków zostały przeprowadzone przez biegłych badania na wariografie. Pozwoliło to na ograniczenie kręgu osób podejrzanych i ustalenie wartości dowodowej śladów ujawnionych w toku postępowania - mówiła prok. Zawada-Dybek. Dodała, że badań na wariografie odmówiła jedna osoba, ale nie ujawniła jej tożsamości.
Podała natomiast, że żaden ze świadków - osób bliskich podejrzanej - nie skorzystał z prawa do odmowy złożenia zeznań.
O zaginięciu półrocznej Magdy zaczęliśmy informować 24 stycznia. Początkowo jej matka utrzymywała, że dziecko uprowadzono z wózka, gdy straciła przytomność na ulicy (śledztwo ws. domniemanego porwania zostało właśnie umorzone). Potem przyznała, że dziewczynka zmarła na skutek nieszczęśliwego wypadku, a ona w panice i ze strachu ukryła jej ciało. Wskazała też miejsce pozostawienia zwłok - w zrujnowanym budynku kolejowym w Sosnowcu.
Prokuratura postawiła kobiecie zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka. Katarzyna W. przyznała się do winy. Grozi jej 5 lat więzienia.
15 lutego, na krótko przed rozpoczęciem pogrzebu małej Madzi, sąd uznał zażalenie obrony na zastosowanie aresztu i zdecydował, że Katarzyna W. może wyjść na wolność. Kobieta opuściła areszt kilka godzin później - już po pogrzebie córki. Otrzymała wtedy policyjną ochronę, ale z niej zrezygnowała.